Czy rozmowa Xi – Zełenski oznacza zmianę stanowiska Chin wobec Ukrainy?

Michał Słowikowski, Bartosz Kowalski

15.05.2023

26 kwietnia doszło do długo wyczekiwanej przez Ukrainę rozmowy między prezydentem Wołodymyrem Zełenskim i przewodniczącym Xi Jinpingiem. Komunikacja na najwyższym szczeblu została nawiązana dość niespodziewanie, ponieważ wygłaszane od wielu miesięcy publiczne apele Ukrainy o rozmowę pozostawały bez odzewu ze strony przywódcy ChRL. Jeśli jednak uwzględnić chińską aktywność międzynarodową po pandemii i sytuację na froncie ukraińskim, to decyzja o nawiązaniu bezpośredniej komunikacji między Chinami i Ukrainą, a także jej timing stają się bardziej zrozumiałe.

W minionym roku Xi Jinping kilkukrotnie spotkał się osobiście z Władimirem Putinem (ostatni raz w marcu br. w Moskwie) i wielokrotnie rozmawiał  z nim telefonicznie. Ponadto, tydzień przed rozmową, objęty amerykańskimi sankcjami minister obrony Li Shangfu zakończył trzydniową wizytę w Rosji, podczas której spotkał się m.in. z Putinem. Rzecznik chińskiego MON poinformował, że Li Shangfu odbył „szczere i przyjazne spotkania i rozmowy z rosyjskimi przywódcami państwowymi i wojskowymi", a „wizyta odzwierciedliła pogłębiające się wzajemne zaufanie" między Chinami i Rosją i ich armiami. Chiny i Rosja zapewniły się o wzajemnym poparciu dla podstawowych interesów, suwerenności i integralności terytorialnej obu państw, przy czym strona rosyjska po raz kolejny w ostatnich miesiącach oświadczyła, że „sprzeciwia się niepodległości Tajwanu w jakiejkolwiek formie”.

Dla wielu rosyjskich komentatorów wizyta chińskiego ministra obrony miała jednak inny cel – daleki od propagandowego – była nim ocena kondycji rosyjskiej armii w przededniu spodziewanej ukraińskiej kontrofensywy, planowanej w dniach 2 – 6 maja. W samej Rosji rosło tymczasem napięcie w środowisku „partii wojny” – zwolenników dalszej walki z Ukrainą (których różni jednak stopień zaufania i lojalności wobec Kremla: Prigożin versus Striełkow), toczące się na tle porażek na froncie, powtarzających się zarzutów o niekompetencję i sabotaż działań Grupy Wagnera pod Bachmutem przez rosyjskie ministerstwo obrony, a także aktów politycznego terroru (zabójstwo „wojenkora” Władlena Tatarskiego).

Wizyty Xi Jinpinga i Li Shangfu w Rosji poprzedziła chińska ofensywa dyplomatyczna w Europie. Czołowy chiński dyplomata, radca stanu i członek Biura Politycznego KC KPCh, Wang Yi odbył w lutym tygodniowe tournée po państwach Unii Europejskiej, odwiedzając Francję, Włochy, Niemcy i Węgry. Przebieg pobytu Wang Yi, który zakończył się rozmowami w Moskwie, wskazywał na dwa główne cele, które Chiny starają się realizować obecnie w polityce europejskiej: przywrócić kontakty gospodarczo-handlowe negatywnie dotknięte przez pandemię Covid-19 oraz wbić klin w jedność euroatlantycką w kontekście agresji rosyjskiej na Ukrainę. W Europie (zwłaszcza zachodniej) nie słabły nadzieje, że Chiny zdystansują się od Rosji, nie tylko nie będą dostarczały jej pomocy techniczno-wojskowej, ale także wpłyną na Rosję, aby ta zaprzestała działań zbrojnych w Ukrainie. Od tego Unia Europejska uzależnia rozwój dalszej współpracy z Chinami. W Brukseli trwają obecnie prace nad nową strategią wobec Chin, którą dyskutowano na roboczych obradach ministrów spraw zagranicznych państw UE w Sztokholmie w dniach 12-13 maja. W przeddzień rozpoczęcia spotkania, szef unijnej dyplomacji Josep Borrell wysłał do jego uczestników list, w którym ocenił, że Chiny są w stanie wyciągnąć korzyści z porażki Rosji w Ukrainie i podkreślił, że UE powinna zaangażować się w poważną współpracę z Chinami, pomimo ich ,,retorycznego wsparcia” dla Rosji.

Chiny od kilku tygodni wysyłały sygnały świadczące, że scenariusz zgodny z nadziejami unijnej biurokracji i wielu państw Europy Zachodniej, które chcą wrócić do robienia interesów z Pekinem, nie jest nie możliwy do realizacji. Chiński ambasador przy UE Fu Cong stwierdził w kwietniu, że  ,,bezgraniczne partnerstwo" Chin z Rosją jest „wyłącznie retoryką", zaś „Chiny nie stoją po stronie Rosji w konflikcie z Ukrainą i nigdy nie będą dostarczały jej broni”. Równie zastanawiająca była decyzja Chin o poparciu 26 kwietnia rezolucji ONZ (А/77/L65), zawierającej punkt „uznający Rosję za państwo agresora”. Co prawda podczas głosowania punktu 9 preambuły tej rezolucji Chiny zachowały neutralność, ale do  obiegu medialnego przedostała się jedynie informacja, że Chiny uznają, że „Rosja dokonała agresji przeciwko Ukrainie, a wcześniej Gruzji”. Z kolei w dniach 10-11 maja odbyło się nieformalne spotkanie amerykańskiego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Jake’a Sullivana z Wang Yi w Wiedniu, co świadczy o próbach przełamania impasu komunikacyjnego między USA i Chinami.

Rozmowa Xi-Zełenski w komunikatach Ukrainy i Chin

W komunikacie strony ukraińskiej rozmowa została oceniona jako „produktywna”. Prezydent Zełenski podziękował Xi za „wsparcie Chin dla niepodległości, suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy” oraz pomoc humanitarną udzielaną przez Chiny. Oba stwierdzenia miały zapewne wyjść naprzeciw wizerunkowym oczekiwaniom strony chińskiej, która od początku wojny stoi po stronie Rosji, a faktyczna pomoc humanitarna dla Ukrainy jest niewielka. Natomiast w dalszej części komunikatu, pojawiły się sugestie wobec Chin w sprawie Rosji, przede wszystkim o zapewnienie bezpieczeństwa elektrowni atomowej w Zaporożu. Prezydent Zełenski poinformował swojego rozmówcę o sytuacji na froncie i zaapelował do Chin o pomoc w przywróceniu pokoju, zaznaczając przy tym, że celem Ukrainy jest pełne wyzwolenie okupowanych przez Rosję terytoriów i powrót do granic z 1991 roku. Ponadto, przywódca Ukrainy podkreślił, że każda pomoc dla Rosji przekłada się na kontynuację jej agresywnych działań. Zełenski wyraził również gotowość Ukrainy do bycia gwarantem globalnego bezpieczeństwa żywnościowego, odnotowując przy tym, że Rosja blokuje ukraińskie porty i eksport.

Z kolei wg informacji przedstawionej przez chińskie MSZ, Xi Jinping podziękował rozmówcy za ogromną pomoc w ewakuacji obywateli chińskich w ubiegłym roku i podkreślił, że „wzajemne poszanowanie suwerenności i integralności terytorialnej jest polityczną podstawą relacji chińsko-ukraińskich”. Według Xi, „Chiny nie wywołały kryzysu na Ukrainie, i nie są też weń zaangażowane”. Strona chińska zobowiązała się do wysłania ​​specjalnego przedstawiciela do odwiedzenia Ukrainy i innych państw, aby przeprowadzić pogłębione rozmowy ze wszystkimi stronami w sprawie „politycznego uregulowania kryzysu ukraińskiego”. Ponadto, Xi Jinping zapewnił, że Chiny są chętne do udzielenia Ukrainie pomocy humanitarnej „w ramach swoich możliwości”. Natomiast Wołodymyr Zełenski miał stwierdzić, że Ukraina szanuje „politykę jednych Chin” oraz z zadowoleniem przyjmuje „rolę Chin w przywróceniu pokoju i rozwiązaniu kryzysu na drodze dyplomatycznej”.

W obu wspomnianych komunikatach ze strony Xi nie padło jednak żadne sformułowanie sugerujące, że Chiny ze zrozumieniem przyjmują dążenia Ukrainy odnośnie do odzyskania pełnej suwerenności terytorialnej. Natomiast należy zwrócić uwagę, że od początku wojny Pekin podtrzymuje narrację wskazującą, że chce zmienić system bezpieczeństwa w Europie, obwiniając NATO o sprowokowanie Rosji do agresji na Ukrainę. W czasie kwietniowej wizyty prezydenta Macrona w Chinach, Xi publicznie poparł pomysł jak najszybszego rozpoczęcia rozmów pokojowych, które będą „uwzględniać uzasadnione obawy wszystkich stron” i pozwolą „zbudować zrównoważoną, efektywną i trwałą architekturę bezpieczeństwa w Europie”. W ten sposób po raz kolejny Chiny postawiły się w roli rzecznika stanowiska Rosji, czyniąc to w obecności prezydenta Francji.

Reakcje w Rosji: dobra mina do złej gry

Rozmowa Xi - Zełenski wywołała w Rosji falę komentarzy. Najmniej wylewne były media państwowe i oficjalni rzecznicy Kremla. Czemu zresztą trudno się dziwić, bowiem rozmowa była przykrą niespodzianką – nawet jeśli rosyjskie władze spodziewały się, że do niej dojdzie – stanowiła bowiem dowód legitymizacji przez Chiny władz w Kijowie. Tymczasem w oficjalnej rosyjskiej narracji Zełenski jest uzurpatorem, reżim polityczny Ukrainy to faszystowska junta, a on sam jest marionetką Waszyngtonu.

Rozmowa przywódców Chin i Ukrainy musiała więc wywołać dysonans poznawczy u znacznej części rosyjskiego społeczeństwa „konsumujących” treści informacyjne produkowane przez media państwowe. W związku z tym zdecydowano się na umniejszenie jej znaczenia i wyeksponowaniu tych jej fragmentów, które miały dowodzić, że Chiny trzymają stronę Rosji i będą ją wspierać w trakcie negocjacji z „zewnętrznymi mocodawcami” Ukrainy.

Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa zwróciła uwagę, że „do rozmowy doszło z inicjatywy Ukrainy”, natomiast „propozycje chińskie w kwestii uregulowania kryzysu są zgodne ze stanowiskiem Rosji, jednak szanse na ich powodzenie są mało realne ze względu na ultymatywne i nierealistyczne żądania Kijowa i jego zachodnich kuratorów”. Zacharowa stwierdziła również, że „trudno oczekiwać od strony ukraińskiej dobrej woli w rozwiązaniu kryzysu, biorąc pod uwagę fakt, że  Zełenski ustawowo zakazał prowadzenia jakichkolwiek negocjacji z Władimirem Putinem”. Zdaniem Zacharowej Ukraina, „jako marionetka zarządzana przez Waszyngton nie przyjmie tych propozycji”.

Natomiast Kreml z satysfakcją odnotował, że chińską delegacją ds. uregulowania kryzysu ukraińskiego pokieruje były ambasador Chin w Rosji Li Hui, zaś same Chiny zajmują wobec konfliktu obiektywną postawę, która wynika ze świadomości jego przyczyn i istoty, tj. „faktu, że Rosja musi stawiać czoło natowsko-ukraińskiemu konglomeratowi obronno-przemysłowemu”. Z kolei rosyjskie media państwowe ograniczyły się w zasadzie do powtórzenia słów Zacharowej.

Znacznie więcej do powiedzenia, za pośrednictwem Telegramu, mieli niezależni komentatorzy, a także ludzie związani z Kremlem, coraz bardziej rozczarowani postawą Chin wobec Rosji.

W przypadku tych pierwszych rozmowa telefoniczna Xi i Zełenskiego była li tylko potwierdzeniem już wcześniej formułowanych opinii, że Chiny manipulują Rosją – wykorzystują wojnę z Ukrainą do rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi, a chińskie inicjatywy zakresie uregulowania „kryzysu ukraińskiego” mają służyć przede wszystkim celom propagandowym: budowie wizerunku Chin jako mocarstwa globalnego, działającego konstruktywnie i w interesie całej ludzkości. Cześć komentatorów wskazywała także, że propozycja pośrednictwa Chin w negocjacjach pokojowych (mimo ich zdaniem ograniczonych szans na powodzenie) była świadectwem wysiłków na rzecz udowodnienia państwom członkowskim UE, że Chiny rzeczywiście dystansują się od Rosji i pragną odbudowy relacji z Europą.

Zdaniem niezależnych komentatorów do rozmowy miało dojść nieprzypadkowo w przededniu ukraińskiej kontrofensywy, a w istotnym stopniu był to wynik „inspekcji” rosyjskich sił zbrojnych przez Li Shangfu. Ukształtowały się w tym względzie dwa stanowiska:

  1. Pierwsze zakładało, że propozycja chińskiego uczestnictwa w rozmowach pokojowych okaże się dla Kijowa na tyle atrakcyjna, że ten wstrzyma kontrofensywę, której skutkiem byłoby przerwanie rosyjskiego frontu i odcięcie Krymu od korytarza lądowego z Rosją. Innymi słowy, Chiny chroniłyby w ten sposób Rosję przed porażką.
  2. Drugie zasadzało się na tym samym założeniu, iż Rosja nie zdoła powstrzymać ukraińskiej kontrofensywy. W związku z tym rozmowa była ostatnią okazją, aby Pekin znalazł się w gronie państw życzliwych wobec Kijowa i pozostał przy stole negocjacyjnym, zachowując szanse na udział w projektach powojennej odbudowy.

Natomiast z perspektywy niektórych komentatorów politycznych związanych z Kremlem, rozmowa telefoniczna Xi – Zełenski była skutkiem niepowodzeń rosyjskiej armii w Ukrainie i ewidentną porażką rosyjskiej dyplomacji, oznaczając przełamanie izolacji Ukrainy w stosunkach z Chinami. Co więcej, wykonując ten gest, zdaniem Siergieja Markowa, „Chiny przestały być umiarkowanym sojusznikiem Rosji, a stały się neutralnym obserwatorem konfliktu”. Z kolei, Niezygar (jeden z najpopularniejszych i najbardziej wpływowych rosyjskich kanałów na Telegramie, znany ze swych kontaktów z Kremlem) zamieścił tuż po rozmowie Xi – Zełenski jawnie antychiński komentarz podpułkownika FSB Siergieja Chrapacza. Oficer ten zarzucił Chinom eksploatację rosyjskich surowców naturalnych w zamian za inwestycje w infrastrukturę kolejową w Jakucji, ostrzegł przed rosnącą zależnością przemysłową od Chin, zarzucając Pekinowi budowę takiego modelu partnerstwa z Moskwą, w ramach którego jest ona młodszym partnerem i w zasadzie nań skazanym. Fakt, że taki komentarz pojawił w tym miejscu i w tym czasie, dowodził rosnącej frustracji rosyjskiej elity politycznej postawą chińskiego partnera i obaw o dalsze podporządkowanie Chinom. Dopuszczenie do publikacji takiej opinii można również interpretować jako dowód głębokich podziałów w łonie elity kremlowskiej co do warunków i konsekwencji współpracy z Chinami. Kremlowscy komentatorzy w przeciwieństwie do radykalnej frakcji „partii wojny” („rozsierdzonych patriotów”) nie operowali pojęciem zdrady, które w ekstremalnej (często rasistowskiej) formie pojawia się w komentarzach tego środowiska.

Wnioski

Podsumowując, należy przyjąć, że rozmowa telefoniczna między Xi i Zełenskim stanowi część złożonej rozgrywki dyplomatycznej realizowanej przez Chiny na froncie europejskim, której celem jest odbudowa relacji z Unią Europejską, przy jednoczesnym ograniczeniu wpływów Stanów Zjednoczonych w Europie. 

Korektę działań Pekinu należy wiązać z chęcią studzenia obaw państw zachodnich o chińskie wsparcie dla Rosji, wzmacnianiem wizerunku Xi Jinpinga jako „piewcy pokoju” i naprawianiem szkód wizerunkowych wyrządzonych przez wypowiedzi chińskiego ambasadora we Francji Lu Shaye. Pięć dni przed rozmową Xi-Zełenski ambasador Lu udzielił francuskiej telewizji kontrowersyjnego wywiadu, w którym podał w wątpliwość suwerenność Ukrainy nad Krymem (stwierdzając, że historycznie należał on do Rosji), a w szerszym kontekście zakwestionował prawnomiędzynarodowy status państw powstałych w wyniku rozpadu Związku Radzieckiego.

Bez względu na faktyczne przyczyny, które skłoniły Xi do rozmowy z Zełeńskim, to nawiązanie komunikacji na najwyższym szczeblu jest wydarzeniem pozytywnym dla Ukrainy. Nawet jeśli szanse, aby Kijów i Moskwa usiadły teraz do rozmów są niewielkie, to zaangażowanie Chin w negocjacje pokojowe dowodzi słabnącej pozycji Rosji. Pekin najwyraźniej nie widzi szans, aby konflikt ten przyniósł rozwiązanie po myśli Kremla. Nie oznacza to jednak, że Chiny są zainteresowane zakończeniem wojny, ponieważ utrzymywanie status quo zmusza Kreml do większych koncesji na rzecz Pekinu i osłabia Zachód.

Zmiana tonu w narracji chińskiej ma na celu stworzyć wrażenie, że Chiny są gotowe odbudować poprawne relacje z Europą, dystansując się w zamian od działań Rosji. A to właśnie Europa chce usłyszeć i od tego uzależnia dalszy rozwój stosunków z Chinami. Jednak pomimo wyraźnych trudności w koordynacji działań między Pekinem i Moskwą, Chiny będą dążyły do wypracowania takiego rozwiązania, które będzie zgodne z warunkami satysfakcjonującymi Kreml i gwarantującymi utrzymanie stabilności politycznej w Rosji.