Wizyta Olafa Scholza w Pekinie

Joanna Ciesielska-Klikowska

07.11.2022

4 listopada br. odbyła się wizyta kanclerza RFN Olafa Scholza w Chinach. Szef niemieckiego rządu został przyjęty z wojskowymi honorami w Pekinie przez przywódcę państwa i partii Xi Jinpinga oraz premiera Li Keqianga. Ta zaplanowana już kilka tygodni temu podróż przypadła jednak na bardzo specyficzny okres zarówno w historii Niemiec i Europy, jak i Chin oraz ich dwustronnych stosunków. Relacje między RFN a ChRL charakteryzują się obecnie znacznymi różnicami. Należą do nich groźby Pekinu dotyczące użycia siły militarnej przeciwko Tajwanowi, sytuacja w zakresie praw człowieka oraz bariery rynkowe i handlowe dla firm zachodnich, a także stanowisko Chin w sprawie wojny w Ukrainie.

Warto zastanowić się, jakie było podłoże wizyty Scholza, główne tematy rozmów oraz ustalenia, a także wskazać jakie szanse i możliwości wynikają z tego spotkania na szczycie.

Dla niemieckiego kanclerza była to pierwsza wizyta w Państwie Środka od czasu przejęcia władzy z rąk Angeli Merkel 11 miesięcy temu. Niewątpliwe powodem braku wcześniejszej wizyty był kryzys pandemiczny i praktyczne odcięcie Chin od wizyt zagranicznych oficjeli. Dziś to Olaf Scholz jest pierwszym zachodnim gościem państwowym, który został przyjęty w Chińskiej Republice Ludowej od początku wybuchu pandemii niespełna trzy lata temu. Jest także pierwszym szefem rządu z Zachodu, który spotkał się z Xi Jinpingiem po tym, jak dwa tygodnie temu ten umocnił swoją autokratyczną pozycję podczas kongresu Komunistycznej Partii Chin. Co ważne, wizyta została przeprowadzona zaledwie kilka dni po ogłoszeniu kontrowersyjnej decyzji o sprzedaży 24,9% udziałów w jednym z czterech terminali przeładunkowych w hamburskim porcie na rzecz chińskiego armatora Cosco. Decyzja o sprzedaży wywołała falę oburzenia zarówno wśród niemieckiej opinii publicznej, jak i w środowisku politycznym – dość powiedzieć, że przeciw chińskiej ofercie wypowiadało się aż 6 z 16 ministerstw rządu federalnego, w tym minister gospodarki i ochrony klimatu, Robert Habeck.

O sprawie inwestycji Cosco nie rozmawiano jednak wcale. Podczas konferencji prasowej przed odlotem z Pekinu Scholz stwierdził jedynie, że jest to już temat zamknięty. Koncentrowano się natomiast na kilku innych sprawach.

Za priorytetowy temat uznano wojnę w Ukrainie. Wątek konfliktu zbrojnego zajął wiele miejsca na wspólnej konferencji prasowej z premierem Li Keqiangiem. Kanclerz RFN poprosił Chiny o „wykorzystanie swoich wpływów na Rosję do zakończenia wojny w Ukrainie”. Premierzy rządów obu państw zgodzili się, że rosyjskie groźby z użyciem broni jądrowej są „niedopuszczalne”, bowiem za ich pomocą „Rosja przekroczyłaby czerwoną linię”, którą narysowały wspólnie inne kraje świata. Ponadto podkreślano, że kryzysy światowe można rozwiązać wyłącznie wspólnie. Scholz wskazywał w tym względzie na kluczową rolę ChRL - biorąc pod uwagę wielkość kraju oraz jego znaczenie na wielu płaszczyznach polityki i gospodarki światowej. Premier Li podkreślał natomiast, że zarówno Chiny, jak i Niemcy mają nadzieję, że wojna w Ukrainie zakończy się „szybko”. „Nie możemy sobie pozwolić na dalszą eskalację” wskazywał, wzywając jednocześnie do prowadzenia rozmów pokojowych. Czyniąc to, Li zdystansował się niezwykle wyraźnie od rosyjskiej agresji na Ukrainę. Pekin do tej pory unikał przecież otwartej krytyki Rosji za inwazję. Premier Li nie omieszkał także wskazać na dewastujący wpływ wojny na gospodarkę, stwierdzając: „nie chcemy, aby zachwiana została stabilność regionalna, a międzynarodowe łańcuchy produkcji i dostaw uległy destabilizacji”.

Jednocześnie Scholz w otwartych słowach ostrzegł Chiny przed interwencją wojskową na Tajwanie. Kanclerz potwierdził wprawdzie, że ​​Niemcy realizują „politykę jednych Chin”, ale uznał, że wszelkie zmiany status quo powinny być dokonywane jedynie pokojowo i za obopólną zgodą.

W drugiej kolejności zajmowano się kwestiami gospodarczymi. Niemiecki kanclerz stwierdził w bezpośredni sposób, że ​​stały się one w ostatnich latach dużo trudniejsze, a ich powodem jest głównie odcinanie dostępu do rynku chińskiego. Te nierównowagi – jak wskazywał Scholz – „muszą zostać skorygowane”. Polityk jeszcze przed wyjazdem zapowiedział korektę niemieckiej polityki wobec Chin. Scholz nie pozostawił wątpliwości, że jest „zaniepokojony politycznym usztywnieniem Chin” i oznajmił, że w odniesieniu do Państwa Środka „elementy rywalizacji i konkurencji niewątpliwie wzrosły w ostatnich latach”. Okazuje się zatem, że nawet dla socjaldemokraty, zwykle liberalnego w kontaktach handlowych z Chinami, business as usual nie jest już możliwy, ponieważ polityka ChRL zmieniła się i stała się bardziej konfrontacyjna.

Niewątpliwie jednak Scholz liczył na zacieśnienie relacji handlowych. Stąd w podróż z nim wybrali się prezesi 12 koncernów, w tym szefowie takich firm jak Adidas, BASF, Bayer, BMW, Deutsche Bank, Siemens oraz Volkswagen. Choć zaangażowanie niemieckich przedsiębiorstw w ChRL jest od lat punktem szerokiej krytyki w samych Niemczech, głównie w środowiskach obrońców praw człowieka (a to ogromna grupa obywateli i NGO’sów w RFN), to jednak sektor gospodarczy intensywnie wspierał możliwość zwiększania niemieckich zysków zarówno przed, jak i po zakończeniu wizyty. Pozytywnie o niemieckim zaangażowaniu inwestycyjnym w Chinach wyrazili się w wywiadach dla mediów Wolfgang Ischinger (były przewodniczący Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa), Joe Kaeser (były szef Siemensa), a także prezes Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej (DIHK) Martin Wansleben. Dość powiedzieć, że w ostatnim czasie niemiecka gospodarka intensywnie inwestuje w Państwie Środka. We wrześniu grupa chemiczna BASF otworzyła duży zakład produkcyjny w Zhanjiang w południowych Chinach. Do 2030 r. do zakładu ma wpłynąć 10 mld euro w ramach inwestycji niemieckich. Oczekuje się, że do końca dekady około 2/3 wzrostu BASF będzie pochodzić z Chin. Także niemiecki przemysł motoryzacyjny mocno inwestuje w Chinach. 40% wszystkich samochodów Volkswagena jest tam sprzedawanych. Zatem potrzeby niemieckich firm są ważniejsze niż polityczne obiekcje.

Te zostały jednak wyrażone w odniesieniu do kwestii praw człowieka, które stały się trzecim istotnym punktem agendy rozmów. W Pekinie kanclerz podkreślał, że prawa człowieka są „powszechne”, co jest uznawane przez wszystkich członków Organizacji Narodów Zjednoczonych – w tym Chiny jako stałego członka Rady Bezpieczeństwa. W swoich rozmowach przypomniał o obowiązku ochrony i realizacji praw człowieka. Odniósł się do sprawy Xinjiangu, gdzie według komisarza ONZ ds. praw człowieka, prześladowana jest mniejszość muzułmańska. Wbrew mantrze Pekinu, Scholz stwierdził, że to „nie jest ingerencja w sprawy wewnętrzne”, a świat jest żywo zainteresowany rozwiązaniem tej kwestii na korzyść Ujgurów. Jednocześnie Scholz wskazał, że RFN i ChRL powinny powrócić do prowadzonych w przeszłości wspólnych prac w ramach dwustronnej inicjatywy Dialogu Praw Człowieka, wskazywać kluczowe tematy w dyskusji nad przestrzeganiem tych praw i odnosić je również do kwestii gospodarczych, w tym działać na rzecz polepszenia sytuacji mniejszości przy jednoczesnym utrzymywaniu dotychczasowych łańcuchów dostaw. 

Ponadto podczas wizyty w Pekinie Scholz otrzymał zielone światło na zatwierdzenia szczepionki na koronawirusa opracowanej przez niemiecki BioNTech dla obcokrajowców mieszkających w Chinach. Powiedział, że jest to część uzgodnionej ściślejszej współpracy w walce z pandemią. Omówiono także „perspektywę powszechnej akceptacji BioNtech w Chinach”. Oznaczałoby to pierwsze zatwierdzenie szczepionki mRNA na Covid-19 do użytku w ChRL. Chiny są jednym z ostatnich krajów, które utrzymują bardzo rygorystyczne protokoły zapobiegania koronawirusowi i jak dotąd Pekin w dużej mierze polegał na opracowanych we własnym państwie szczepionkach - o mniejszej skuteczności niż szczepionki z mRNA. Po spotkaniu z Xi Scholz nie ukrywał więc, że w ten sposób oba państwa wniosłyby konkretny wkład w walkę z epidemią w Państwie Środka.

Bez wątpienia ta wizyta miała szczególny charakter, choć była ultrakrótka – pobyt niemieckiej delegacji trwał w sumie 11 godzin. Przez ten czas udało się jednak poruszyć wiele ważnych wątków i nakreślić perspektywę na przyszłość. Scholz odrzucał oskarżenia, że wizyta nastąpiła w złym czasie. Że jest „prezentem” dla Xi Jinpinga, podkreślającym „hołd” RFN wobec Chin. Że jest „pielgrzymką”. Jak sam stwierdził na wstępie, jest to „właściwa podróż we właściwym czasie”.

Nie mógł przecież powiedzieć inaczej – Niemcy przeżywają obecnie okres trudnej sytuacji gospodarczej, wywołanej rosyjską agresją na Ukrainę i sankcjami na Federację Rosyjską. Kwestia polegania w ostatnich dziesięcioleciach głównie na tanich rosyjskich surowcach odbija się teraz Niemcom potężną czkawką. Jednocześnie Scholz ma też trudną sytuację w trójpartyjnym rządzie, gdzie socjaldemokraci, Zieloni i liberałowie zupełnie inaczej postrzegają różne kwestie – także te dotyczące współpracy z Chińczykami. Berlin targany jest więc wciąż politycznymi dyskusjami, negocjacjami i pertraktacjami.

Ale w Pekinie Scholz podkreślał konieczność porozumienia ponad podziałami. Podczas rozmów w Wielkiej Sali Ludowej identyfikował zresztą podobieństwa łączące RFN i ChRL - odnosiły się one do dwóch głównych wątków. Po pierwsze, oba kraje chcą dalej intensyfikować wymianę handlową – mimo krytyki i zastrzeżeń, przede wszystkim w Niemczech. Po drugie, obie strony opierają bezpieczeństwo międzynarodowe na stabilnym wielobiegunowym porządku światowym. Ewidentnie Scholz szukał możliwości budowy równowagi w dwustronnych kontaktach. Bo w obliczu wzrostu pozycji Xi Jinpinga po XX zjeździe KPCh kanclerz Niemiec z pewnością dostrzega, że naiwność jest równie nie na miejscu jak histeria w dwustronnych relacjach. Po raz kolejny widać jednak, że brak jasnej strategii rządu niemieckiego, ale i całej Unii Europejskiej, wobec Chin osłabia pozycję europejskich państw.

Na tę słabość wpływają także inne powody, m.in. zaostrzająca się rywalizacja między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Rodzi ona pytanie, jak Berlin pozycjonuje się w konflikcie między swoim najważniejszym partnerem w dziedzinie bezpieczeństwa i demokratycznych wartości, a kluczowym partnerem gospodarczym. Dla Waszyngtonu ten wybór jest między „dobrem a złem”, dla Berlina sytuacja wydaje się być bardziej zniuansowana. Dla Niemców odrzucenie współpracy z drugą gospodarką świata nie jest ani realistyczne, ani tym bardziej pożądane. Ważne jednak, by szukać możliwości kooperacji z Chinami wspólnie z całą UE. Tego komponentu ewidentnie zabrakło podczas wizyty – Scholz sam przyznał na zakończenie, że pojechał do Pekinu jako szef niemieckiego rządu. Zarzuty o to, że przecież miał pojechać wspólnie z Emmanuelem Macronem, uciął krótkim stwierdzeniem, że była to jego pierwsza oficjalna wizyta w chińskiej stolicy, i dopiero kolejne mogą być zorganizowane w ramach współpracy z przywódcami europejskimi.

Dla szefa niemieckiego rządu ta podróż jest więc pierwszym krokiem na drodze do zbudowania partnerstwa z Chinami na nowych zasadach, uwzględniających osiągnięcia poprzedniczki A. Merkel, ale i zmieniające się potrzeby dzisiejszego świata i obecnych Niemiec. Czy ostatecznie jednak będzie to faktyczna zmiana czy tylko kontynuacja dawnego kursu, okaże się w najbliższych miesiącach.