Nowy minister spraw zagranicznych Chin: szansa na nowe otwarcie?

Adrian Brona

27.01.2023

W grudniu, po dziewięciu latach sprawowania funkcji ministra spraw zagranicznych, Wang Yi został awansowany na dyrektora Biura Centralnej Komisji Spraw Zagranicznych. Była to logiczna zmiana będąca pokłosiem włączenia go do Biura Politycznego przy okazji XX Zjazdu Komunistycznych Partii Chin (KPCh). Nowym kierownikiem resortu został Qin Gang, dotychczasowy ambasador Chin w USA. Stoi przed nim szereg wyzwań, z którymi będzie musiał się zmierzyć.

Nowy minister spraw zagranicznych, zgodnie z pewnego rodzaju chińską tradycją, wywodzi się bezpośrednio z aparatu dyplomatycznego. Pracę w MSZ zaczął na początku lat 90 od Departamentu Zachodniej Europy. Stanowisko w nim regularnie wymieniał na pobyt na placówce dyplomatycznej w Londynie. Szerzej rozpoznawalny był od 2005 roku, gdy został jednym z rzeczników prasowych resortu. Po kolejnym, około rocznym, pobycie w Wielkiej Brytanii, w 2011 roku został awansowany na dyrektora Departamentu Informacyjnego ministerstwa. Wtedy zaczęła się jego dekada w centrali resortu, podczas której sukcesywnie awansował na coraz wyższe stanowiska. Kluczowe dla jego dalszej kariery było pełnienie funkcji dyrektora Departamentu Protokołu Dyplomatycznego w latach 2014-2018. Pracował wtedy bezpośrednio z Xi Jinpingiem, przygotowując zarówno wizyty zagranicznych oficjeli w Pekinie, jak i towarzysząc mu podczas jego podróży poza Chiny. Następnie trzy lata spędził w roli wiceministra spraw zagranicznych, aby w 2021 roku zostać mianowanym ambasadorem w Waszyngtonie. Po niespełna półtora roku na tym stanowisku otrzymał tekę szefa MSZ.

Awans Qin Ganga do roli nowego ministra jeszcze kilka miesięcy wcześniej nie był taki oczywisty. Miał on wtedy kilku silnych konkurentów. Jednym z nich był Song Tao, wieloletni współpracownik Xi Jinpinga, który po kilkumiesięcznym odsunięciu na boczny tor ostatecznie został dyrektorem Centralnego Biura Pracy z Tajwanem. Innym był Le Yucheng, do połowy 2022 roku wiceminister spraw zagranicznych, którego nagle przeniesiono na stanowisko zastępcy dyrektora Narodowej Administracji Radia i Telewizji. W teorii było to równorzędnego stanowisko w hierarchii biurokratycznej, jednak odsuwało go w pełni od prowadzenia polityki zagranicznej, co było dość niespodziewane w przypadku zawodowego dyplomaty. To właśnie te ruchy personalne utorowały Qin Gangowi drogę do teki ministra.

Nowe stanowisko oznacza dla Qina szereg nowych wyzwań. Głównym problemem Chin na arenie międzynarodowej są napięte relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Relatywnie krótki pobyt w Waszyngtonie może być dla szefa MSZ o tyle pomocny, że w jego trakcie miał okazję zorientować się w meandrach amerykańskiej polityki i poznać najważniejszych aktorów w procesie decyzyjnym. Wcześniejsze nawiązanie roboczych kontaktów z nimi z pewnością automatycznie nie naprawi sytuacji pomiędzy Pekinem i Waszyngtonem, ale pozwoli na utrzymanie kanałów komunikacji, które nie zawsze były otwarte w ostatnich latach. Swoje umiejętności komunikacyjne Qin pokazał publikując w amerykańskich mediach. Tłumaczył stanowisko Chin wobec wojny w Ukrainie na łamach „Washington Post” przekonując, że starałyby się powstrzymać atak Rosji na Ukrainę, gdyby wcześniej o nim wiedziały. W wywiadzie udzielonym szeregowi gazet i serwisów informacyjnych głosił, że reakcja Pekinu na wizytę Nancy Pelosi na Tajwanie była twarda, stanowcza i proporcjonalna, ale zarazem zgodna z prawem i praktyką międzynarodową. Wyjaśniał również w „The National Interest”, że polityką zagraniczną Chin kieruje chęć utrzymania pokoju oraz powszechnego rozwoju. Jego wypowiedzi przyjmowały koncyliacyjny ton, jednocześnie popularyzując chińskie slogany, takie jak „budowanie ludzkiego społeczeństwa wspólnej przyszłości” (ang. to build a community with a shared future for mankind, chiń. 人类命运共同体).

Relacje z USA wpisują się w szerszą układankę stosunków z innymi państwami szeroko pojętego Zachodu. Od lat rosło napięcie pomiędzy Chinami a ich ważnymi partnerami, m.in. Australią, Kanadą i Wielką Brytanią. Częściowo było to pokłosiem „dyplomacji wilczych wojowników”, czyli w gruncie rzeczy niezbyt dyplomatycznego języka przyjmowanego przez przedstawicieli Chin na świecie. Tego typu retoryka jest popularna w Chinach, ale jednocześnie może prowadzić do zaognienia relacji międzypaństwowych. Najlepszym tego przykładem było udostępnienie w 2020 roku na Twitterze przez Zhao Lijiana, rzecznika prasowego MSZ, cyfrowo wygenerowanego obrazu, na którym australijski żołnierz podcinał gardło afgańskiemu dziecku. Obraz dodatkowo zawierał podpis „nie lękaj się, przychodzimy zaprowadzić pokój”. Była to reakcja Zhao na opublikowanie przez rząd Australii raportu na temat potencjalnych zbrodni wojennych ich żołnierzy. Podobne zachowanie ambasadorów chińskich w stosunku do innych państw nie pomagało w budowaniu atmosfery zaufania pomiędzy Pekinem a jego parterami. Pod tym względem nominacja Qina przyniosła już pewne efekty. Zhao Lijian został przeniesiony na stanowisko wiceszefa Departamentu Spraw Granicznych i Oceanicznych MSZ, czyli w teorii na równorzędne stanowisko w resorcie, ale zdecydowanie mniej eksponowane. Bez względu na ile retoryka Zhao była rzeczywistym powodem jego faktycznej degradacji, ruch ten bez wątpienia spodobał się w wielu stolicach. Qin, jako były rzecznik MSZ, na pewno ma tego świadomość. Bez głębszych zmian w polityce zagranicznej Chin trudne będzie jednak utrzymanie relatywnie koncyliacyjnej atmosfery w relacjach z Zachodem, która nastała po spotkaniu Joe Bidena i Xi Jinpinga na marginesie szczytu G20 w listopadzie 2022 roku.

Zwłaszcza, że poza kwestiami retorycznymi na relacje Chin z Zachodem cieniem kładzie się cały szereg czynników strukturalnych. Wśród nich są m.in. problem dostępu do rynku chińskiego, ochrona własności intelektualnej, rosnąca opresyjność reżimu, zwiększająca się współpraca z Rosją mimo jej inwazji na Ukrainę czy chociażby coraz bardziej agresywne działania militarne w Cieśnienie Tajwańskiej. Jednak problemy Chin na arenie międzynarodowej nie ograniczają się do napiętych relacji z państwami szerokiego Zachodu. Tarcia występują również pomiędzy Pekinem i Nowym Delhi, co widoczne jest chociażby w powtarzających się incydentach na spornej granicy oraz protekcjonistycznej polityce Indii. Również przyszłość relacji Chin z poszczególnymi państwami afrykańskimi jest niepewna – finansowanie przez Pekin dużych projektów infrastrukturalnych zostało mocno ograniczone, a zaangażowanie chińskich firm na tych rynkach nie rośnie już tak dynamicznie jak w pierwszych kilkunastu latach XXI wieku. Nie są to kwestie, które będzie w stanie rozwiązać sam Qin Gang bez gruntownej zmiany kursu Chin, zarówno w polityce wewnętrznej, jak i zagranicznej.

Pozycja ministra spraw zagranicznych w Chinach jest ograniczona strukturalnie. W wielu państwach szef MSZ jest jednym z kluczowych ministrów, ale w hierarchii partyjno-państwowej Chin zajmuje on dość daleką pozycję. Przede wszystkim – nie jest dopuszczony do najważniejszych kręgów decyzyjnych, czyli Biura Politycznego Komitetu Centralnego KPCh i jego Stałego Komitetu. Po drugie, jest tylko jednym z kilkunastu członków Centralnej Komisji Spraw Zagranicznej KPCh, która kieruje wszystkimi pracami związanymi z polityką zagraniczną. Warto przy tym pamiętać, że nie każdy członek tej komisji posiada równy głos w dyskusji. Dominująca jest rola jej sekretarza, czyli Xi Jinpinga, jego zastępcy, a także kierownika biura komisji, którym został Wang Yi. Zdanie Qin Ganga będzie w tym gremium konkurowało m.in. ze stanowiskiem ministra obrony, dyrektora Wydziału Łączności z Zagranicą KC i ministra bezpieczeństwa państwowego. Po trzecie, nawet w swoim resorcie minister spraw zagranicznych niekoniecznie posiada dominującą rolę. Wynika to z tego, że nie zawsze ta sama osoba sprawuje funkcję ministra oraz sekretarza komitetu KPCh w resorcie. Wang Yi przez cały okres swojego pełnienia funkcji szefa MSZ musiał dzielić się w ten sposób władzą. Obecny sekretarz, Qi Yu, niemal całą swoją karierę rozwijał w Wydziałach Organizacyjnych (czyli „działach kadr”) w różnych regionach i na szczeblu centralnym i dopiero w 2019 został wprowadzony do resortu. Jeżeli utrzyma swoją pozycję to decyzyjność Qin Ganga w zakresie polityki personalnej ministerstwa będzie mocno ograniczona.

Ostatecznie, minister spraw zagranicznych w Chinach nie jest architektem polityki zagranicznej, tylko jej wykonawcą. Dotychczasowe doświadczenie Qina, który był rzecznikiem prasowym resortu i dyrektorem protokołu dyplomatycznego, może pomóc mu w tym, co jest rdzeniem jego kompetencji – utrzymywaniem kanałów komunikacji na wysokim szczeblu z innymi państwami, byciu pośrednikiem pomiędzy Chinami a światem zewnętrznym. Jego ostateczny wpływ na politykę zagraniczną będzie w dużej mierze zależał od jego relacji z Wang Yi. Przede wszystkim jednak od tego, jak bardzo poważnie jego rady będzie brał Xi Jinping, bez aprobaty którego prawdopodobnie żadna zmiana kursu Chin nie dokona się.