FocusOSA #232: Działania Chin na Bałkanach

Przemysław Ciborek

31.05.2022

Aleksandar Vucić i Władimir Putin 29 maja odbyli rozmowę, w której ustalono zakres współpracy energetycznej w zakresie zabezpieczenia przez Rosję dostaw gazu ziemnego do Serbii. W tym kontekście warto postawić następujące pytania: czy serbsko-rosyjski deal gazowy nie jest dla Pekinu bez znaczenia? Jak reaguje Waszyngton? I wreszcie, co oznacza omówiona sytuacja dla układu Pekin-Belgrad-Moskwa?

Po rozmowie z Władimirem Putinem, Aleksandar Vucić z zadowoleniem przekazał wiadomość dla serbskich obywateli: „będziemy mieć bezpieczną zimę”. Główną motywacją Vucicia miało być zabezpieczenie interesów sektora przemysłowego. Bezpośrednio po rozmowie z prezydentem Federacji Rosyjskiej, Vucić wystosował wiadomość do dyrektora Gazpromu Aleksieja Millera z prośbą o przesłanie odpowiednich kalkulacji oraz ilości dostaw, które trafią do Serbii. Serbski polityk podkreślił przy tym, iż Serbia otrzymała najlepszą cenę za gaz spośród wszystkich państw w Europie. Obecna umowa, która wygasła 31 maja br., została podpisana w listopadzie 2021. Wówczas serbskiemu rządowi udało się wynegocjować utrzymanie cen gazu ziemnego na poziomie 270 USD za 1000 m3 gazu, jednak miało to miejsce na kilka miesięcy przez rosyjską agresją na Ukrainie. Lokalne media donoszą, iż obecnie cena dla Serbii, o której wyjątkowości wspominał prezydent Vucić to ok. 340-350 USD. Sam Vucić mówił o zakresie od 310 do 408 dolarów. Szczegóły umowy najprawdopodobniej poznamy wkrótce, gdyż do podpisania trzyletniej umowy ma dojść na początku czerwca br., kiedy to do Serbii uda się rosyjski MSZ Siergiej Ławrow.

W związku z powyższym, komentując kwestię porozumienia gazowego między Belgradem a Moskwą, chińskie media zauważyły, iż od momentu rozpoczęcia „specjalnej operacji wojskowej” w ostatnim tygodniu lutego, wizyty zagraniczne rosyjskich polityków ograniczone są do absolutnego minimum. Obecność Ławrowa w Belgradzie wyraża tym samym zaangażowanie Moskwy w stosunki dwustronne między państwami oraz chęć utrzymania bliskich relacji z elitami politycznymi Serbii. Ponadto samo użycie terminu „specjalnej opracji wojskowej” w chińskich mediach wyraża wsparcie Pekinu i de facto powiela rosyjską propagandę. Odnosząc się jednak do pozycji Belgradu, realizującego założenia polityki „czterech filarów”, należy przypomnieć, iż Serbia jest całkowicie zależna energetycznie od Rosji. Wpływa to naturalnie na brak realnej możliwości realizacji polityki forsowanej przez UE, wobec powyższego Serbia pozostaje nadal jedynym krajem w regionie, który nie nałożył żadnych sankcji na Rosję w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę.

Na reakcję USA w tej sprawie nie trzeba było długo czekać. Zastępca asystenta sekretarza ds. europejskich i euroazjatyckiej a co ważniejsze, specjalny przedstawiciel USA na Bałkany Zachodnie Gabriel Escobar wyraził nadzieję, iż Serbia dołączy do innych państw regionu i nałoży sankcje na Rosję po uformowaniu się nowego rządu. Te oczekiwania nie spotkały się z przychylnością w Belgradzie. Oficjalnie Aleksandar Vucić w rozmowie z Władimirem Putinem podkreślał wielokrotnie, iż Serbia chce, aby pokój na Ukrainie został ustanowiony tak szybko, jak to możliwe na co Putin zaznaczył, iż „odpowiednie porozumienie pokojowe zostało zaoferowane i leży na stole w Kijowie i innych, zachodnich stolicach”. Brak jest natomiast szczegółów rozmów, wobec powyższego interpretacja słów prezydenta Serbii ma uspokoić Unię Europejską i USA, nie narażając na szwank relacji z Federacją Rosyjską. W tym miejscu, ponownie na uwagę w kontekście stosunków serbsko-rosyjskich zasługuje sytuacja odnosząca się do domniemanego uznania Kosowa przez Władimira Putina. Informacja ta pojawiła się po spotkaniu prezydenta Rosji z sekretarzem generalnym ONZ Antonio Guterresem pod koniec kwietnia br. Prezydent Rosji przywołał ten przypadek, aby uzasadnić roszczenia Moskwy wobec wschodniej Ukrainy. Putin miał powiedzieć, iż odwołując się do decyzji Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości z 2010 r., stwierdza się, iż wypełniając swoje prawo do samostanowienia, terytorium w jakimkolwiek państwie nie musi ubiegać się o pozwolenie od rządu centralnego kraju, aby ogłosić swoją suwerenność. Władimir Putin właśnie przy przytaczaniu historii związanej z Kosowem stwierdził, iż właściwie precedens został już stworzony a Rosja tylko podąża wyznaczonymi przez Zachód ścieżkami poprzez fakt uznania Kosowa.

Kilka dni później, ambasador Rosji w Serbii Aleksander Bocan Harczenko podkreślił, iż Rosja nie uznaje Kosowa za niepodległe państwo. Mimo to implikuje to brak zdecydowanej reakcji i oznacza, iż jedynym mocarstwem wspierającym serbskie roszczenia w kontekście Prisztiny zostałyby Chiny. Niewątpliwie zdecydowanie bardziej zbliżyłoby oba państwa, zarówno w aspekcie politycznym, ale także gospodarczym. Niezaprzeczalnie gazowy deal jest elementem rekompensaty Rosji za nadużycie przyjacielskich relacji pomiędzy Moskwą a Belgradem do realizacji własnych celów politycznych. Straty jednak zostały wyrządzone, a w trójkącie Pekin-Moskwa-Belgrad to Chiny będą kapitalizowały pozycję jedynego strategicznego partnera Serbii.