FocusOSA #230: Polityka w ASEAN

Mateusz Chatys

12.05.2022

Wybory prezydenckie na Filipinach z 9 maja 2022 r. były długo wyczekiwane, zarówno przez samych obywateli jak i przez rywalizujące ze sobą Chiny i Stany Zjednoczone. Prezydent Filipin jest wybierany na jedną 6-letnią kadencję, a co za tym idzie może prowadzić swoją politykę według uznania, ponieważ nie jest ograniczany perspektywą kolejnych wyborów oraz wizją potencjalnej reelekcji. Warto się zatem zastanowić kim jest nowy prezydent Filipin i jakie czynniki wpłynęły na jego wygraną?

Według wstępnych wyników komisji wyborczej Ferdinand Marcos Jr. zdobył ponad 30 mln głosów, czyli uzyskał poparcie na poziomie 58,9%. Jego główna konkurentka, czyli obecna wiceprezydent Leni Robredo zdobyła 14,3 mln głosów, dzięki czemu uzyskała poparcie na poziomie 28,1%. Oficjalne wyniki wyborów zostaną ogłoszone pod koniec miesiąca, ale już teraz jednoznacznie można stwierdzić, że nowym prezydentem Filipin, który zostanie zaprzysiężony pod koniec czerwca bieżącego roku zostanie Ferdinand Marcos Jr., syn byłego dyktatora. Natomiast stanowisko wiceprezydent Filipin obejmie Sara Duterte-Carpio, córka obecnego prezydenta Rodrigo Duterte, która uzyskała jeszcze lepszy wynik, 30,3 mln głosów, co przełożyło się na poparcie rzędu 61,2%. Dla porównania Rodrigo Duterte wygrał wybory prezydenckie w 2016 r. z poparciem na poziomie 39%, natomiast jego poprzednik, Benigno Aquino III, uzyskał w 2010 r. wynik 42%.

Ferdinand Marcos Jr. jest synem byłego dyktatora, który rządził na Filipinach w latach 1965-1986, przy czym w 1972 r. wprowadził stan wojenny w kraju. Przez ten okres zginęło kilka tysięcy przeciwników rządu, a kilkadziesiąt tysięcy zostało uwięzionych. Rządy Ferdinanda Marcosa zostały ostatecznie obalone w 1986 r. za sprawą bezkrwawej rewolucji „siły ludu”, która zmusiła rodzinę Marcosów do ucieczki z kraju na pokładzie amerykańskiego samolotu na Hawaje. Trzy lata później dyktator zmarł, ale już w 1991 r. wdowa Imelda powróciła do kraju wraz z rodziną, żeby odbudować polityczne wpływy rodu, aczkolwiek musiał jednocześnie sprostać oskarżeniom o korupcję. Filipińska komisja dochodzeniowa oszacowała, że para prezydencka ukradła około 10 mld USD z państwowych funduszy, z czego komisji udało się odzyskać zaledwie jedną trzecią tej kwoty.

Niespełna rok po powrocie do ojczyzny, Imelda Marcos wystartowała w wyborach prezydenckich, ale odniosła porażkę z poparciem na poziomie 10,3% (wybory wygrał Fidel V. Ramos z poparciem rzędu 23,58%). Niemniej jednak w tym samym czasie rozpoczęła się kariera polityczna syna dyktatora, Ferdinanda Marcosa Jr., który zasiadł w izbie reprezentantów. W jego ślady poszła najpierw matka Imelda w 1995 r., a następnie siostra Imee w 1998 r. Od tamtej pory rodzeństwo wspinało się po szczeblach kariery politycznej, między innymi w senacie. Natomiast stanowiska niższego szczebla, w tym w rodzinnej prowincji Ilocos Norte, były pod stała kontrolą członków dynastii.

Z perspektywy rządów Ferdinanda Marcosa, które wiązały się z przemocą oraz zadłużeniem kraju, nasuwa się pytanie, dlaczego jego syn odniósł tak spektakularne zwycięstwo? Złożyło się na to wiele zmiennych, do których należy zaliczyć przegraną z Leni Robredo na stanowisko wiceprezydenta w 2016 r. Porażka z pewnością przyczyniła się do zwiększenia intensywności rozbudowy wpływów politycznych dynastii Marcosów przed tegorocznymi wyborami, aby nie doszło do powtórki z 2016 r. Zarówno wpływy jak i bogactwo rodziny Marcosów pozwoliły na rewizjonizm historyczny, sprowadzający się do napisania historii rodu od nowa, zwłaszcza fragmentu dotyczącego rządów Ferdinanda Marcosa. Okres dyktatury i prześladowań został przekształcony w czas względnego pokoju i dobrobytu, co posłużyło do budowy mitu o „złotej erze” Filipin. Co więcej, zdecydowaną większość elektoratu wyborczego na Filipinach stanowią ludzie młodzi i słabo wykształceni, którzy nie pamiętają jak naprawdę wyglądała sytuacja w państwie w latach 1965-1986. Ponadto, na percepcję społeczeństwa miały również wpływ niepowodzenia politycznego establishmentu od czasu upadku dyktatora oraz zakrojona na dużą skalę kampania (dez-)informacyjną sztabu wyborczego Marcosów w mediach społecznościowych (Filipińczycy znajdują się w światowej czołówce pod względem korzystania ze smartfonów, przed którymi spędzają średnio 10 godz. dziennie).

Na korzyść takich polityków jak Ferdinand Marcos Jr. czy wcześniej Rodrigo Duterte z pewnością działa również spadek poparcia społecznego dla klasycznej demokracji od czasu rewolucji „siły ludu” z 1986 r. Przez ostatnie 36 lat obywatele Filipin musieli się zmagać z próbami zamachu stanu, skandalami korupcyjnymi, trzema próbami impeachmentu i jednym procesem w sprawie impeachmentu. Wszystkie te zjawiska konsekwentnie wzbudzały coraz większą niechęć społeczeństwa wobec liberalnych mechanizmów rządzenia mających na celu naprawę dysfunkcyjnej demokracji w kraju, która była dodatkowo wzmacniania przez pogarszającą się kondycję gospodarczą państwa na tle pozostałych krajów Azji Południowo-Wschodniej. Utrata zaufania do stricte demokratycznych instrumentów, doprowadziła do tego, że większe nadzieje pokładane są w charyzmatycznych liderach politycznych, których metody działania są bliższe systemom nieliberalnym.

Do zaprzysiężenia nowego prezydenta dojdzie pod koniec czerwca, a co za tym idzie należy się zastanowić jak będzie wyglądała polityka Filipin przez najbliższe sześć lat. W kontekście polityki krajowej Ferdinand Marcos Jr. będzie musiał zmierzyć się z takimi wyzwaniami jak ubóstwo oraz bezrobocie. W obu przypadkach sytuacja uległa dodatkowemu pogorszeniu na skutek spowolnienia gospodarczego w wyniku pandemii koronawirusa. Do tego należy dodać aktywność separatystycznych ruchów muzułmańskich i komunistycznych, z którymi nie poradziły sobie poprzednie administracje w wystarczającym stopniu. W trakcie swojej kampanii wyborczej nie przedstawił kompleksowego planu w jaki sposób zamierza rozwiązać fundamentalne problemy państwa. Na tej podstawie można zakładać, że polityka w tym zakresie będzie się opierać na bazie niejednoznacznego i w dużej mierze improwizowanego programu, do którego przyzwyczaiła nas administracja prezydenta Duterte.

Biorąc pod uwagę sojusz Marcos-Duterte, którego symbolem jest start w wyborach Sary Duterte-Carpio (córki Rodrigo Duterte) na stanowisko wiceprezydent, można być pewnym, że nowy prezydent Filipin nie pozwoli na to, żeby Rodrigo Duterte został pociągnięty do odpowiedzialności przez Międzynarodowy Trybunał Karny w sprawie kontrowersyjnej kampanii antynarkotykowej, w wyniku której według danych rządowych zginęło ponad 6 tys. ludzi, a zgodnie z szacunkami organizacji zajmujących się prawami człowieka liczba ofiar osiągnęła liczbę 30 tys. Należy się również spodziewać, że wstrzymane zostaną wszelkie postępowania zmierzające do namierzenia aktywów państwowych o szacowanej wartości 10 mld USD, które zostały skradzione przez ojca przyszłego prezydenta. Równocześnie będzie się to wiązało z dalszą degradacją demokracji w kraju i ograniczaniem swobód obywatelskich, takich jak wolność słowa w przypadku mediów oraz przeciwników politycznych.

Zmiana na stanowisku prezydenta bardzo często wiąże się z nowym podejściem do polityki zagranicznej kraju. W przypadku objęcia prezydentury przez Rodrigo Duterte byliśmy świadkami całkowitego zwrotu w kierunku Chin, na czym ucierpiały stosunki z traktatowym sojusznikiem jakim są Stany Zjednoczone. Do pewnego zrównoważenia doszło na przestrzeni ostatnich dwóch lat, podczas których mogliśmy zaobserwować normalizację stosunków na linii Manila-Waszyngton. Świadczyło o tym wycofanie się z zerwania umowy regulującej warunki przebywania amerykańskich żołnierzy na terytorium Filipin (Visiting Forces Agreement, VFA) czy tegoroczne manewry wojskowe Balikatan 2022, w których wzięła udział rekordowa liczba żołnierzy amerykańskich i filipińskich.

Ferdinand Marcos Jr. nie zdradził podczas kampanii wyborczej wielu szczegółów odnośnie swojej wizji na politykę zagraniczną. Wszystko jednak wskazuje na to, że nie przyjmie tak twardego stanowiska wobec Pekinu, jak by to było w przypadku jego konkurentki Leni Lobredo. Marcos Jr. dał do zrozumienia, że w przypadku sporów na Morzu Południowochińskim będzie kontynuował politykę prezydenta Duterte opartą przede wszystkim na dwustronnych negocjacjach ze stroną chińską przy jednoczesnej marginalizacji wyroku trybunału arbitrażowego z 2016 r., zgodnie z oczekiwaniami Pekinu. Co do stosunków z Waszyngtonem, wszystko zależy od postawy administracji Joe Bidena. Jeżeli Biały Dom będzie się trzymał rygorystycznego podziału na państwa demokratyczne i autokratyczne, a przy tym naciskał na Manilę w celu pogłębienia procesu demokratyzacji kraju, wtedy może się przyczynić do wepchnięcia Filipin w chińską strefę wpływów. Dodatkowym wyzwaniem dla odbudowy stosunków filipińsko-amerykańskich może być sama rodzina Marcosów, ponieważ w 2011 r. sąd okręgowy na Hawajach wydał nakaz aresztowania Ferdinanda Jr. oraz jego matki i siostry, ponieważ nie zastosowali się do orzeczeń sądu w sprawie cywilnego pozwu zbiorowego z 1995 r. w sprawie sposobu, w jaki zajęty majątek rodziny powinien zostać wydany ofiarom naruszeń praw człowieka w czasie dyktatury. Sąd nałożył również na rodzinę karę w wysokości 353,6 mln USD. Sprawa sądowa może zatem stanowić poważną przeszkodę dla przyszłego prezydenta w momencie, kiedy będzie chciał złożyć oficjalną wizytę w Stanach Zjednoczonych. Niemniej jednak prezydentura Duterte pokazała, że można prowadzić politykę zagraniczną kraju, będącego amerykańskim sojusznikiem traktatowym bez ani jednej wizyty w Stanach Zjednoczonych.