FocusOSA #201: Polityka w ASEAN

Ostatnie miesiące pokazały rosnącą rolę Azja Południowo-Wschodnia odgrywa w rywalizacji chińsko-amerykańskiej. Zgodnie z typologią, do której odwołuje się David Shambaugh w swojej najnowszej książce poświęconej walce o wpływy tych dwóch mocarstw w regionie (Where Great Powers Meet: America and China in Southeast Asia), państwa członkowskie Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN) można podzielić na trzy grupy. Pierwsza grupa to państwa pochłonięte przez chiński system ekonomiczny, w której znajdują się Birma, Kambodża i Laos. Do drugiej zaliczone zostały państwa, które próbują równoważyć chińskie wpływy poprzez relacje ze Stanami Zjednoczonymi. W niej umieszczono Wietnam, Filipiny oraz Singapur. Ostatnia grupa charakteryzuje się stosowaniem dwuwymiarowej strategii hedgingowej zorientowanej na utrzymywaniu wyważonych relacjach pomiędzy ASEAN-em i Chinami, które można scharakteryzować jako neutralne (ani przyjacielskie, ani wrogie). W tej grupie znalazły się Tajlandia, Malezja oraz Indonezja.

Mateusz Chatys

Mając na uwadze powyższy kontekst warto przyjrzeć się ostatnim działaniom amerykańskim w regionie. Wizyta amerykańskiego Sekretarza Obrony USA w Azji Południowo-Wschodniej z lipca bieżącego roku, a także następująca niedługo po niej wizyta wiceprezydent Kamali Harris jednoznacznie pokazują, że dla Waszyngtonu priorytetem są państwa znajdujące się w drugiej grupie. Może o tym również świadczyć jeden z pierwszych dokumentów strategicznych opublikowanych przez administrację Joe Bidena w marcu bieżącego roku – Wytyczne bezpieczeństwa narodowego. Wietnam i Singapur jako jedyne państwa członkowskie ASEAN zostały bezpośrednio wskazane, jako te, z którymi Stany Zjednoczone będą dążyć do pogłębienia partnerstwa. System polityczny Wietnamu, jego historia, strategiczne położenie oraz rola jaką odgrywa w sporze na Morzu Południowochińskim sprawia, że jest wyjątkowo dobrym przykładem do analizy rywalizacji Chin i Stanów Zjednoczonych.

Biorąc pod uwagę czysto formalny charakter relacji dwustronnych Wietnamu z mocarstwami, na pierwszy plan wysuwają się Chiny, które od 2013 roku łączy z Wietnamem kompleksowe strategiczne partnerstwo kooperacyjne, czyli najwyższy możliwy szczebel relacji bilateralnych. Należy do tego dodać podobieństwa ideologiczne i systemowe oraz bliską współpracę gospodarczą. Chiny są największym partnerem handlowym Wietnamu i drugim największym rynkiem eksportowym (na pierwszym znajdują się Stany Zjednoczone). Z kolei Wietnam awansował na szóstą pozycję największych partnerów handlowych Chin w 2020 roku. Względnie dobra kondycja formalnych stosunków jest jednak obarczona skomplikowaną historią stosunków obu państw jak i wciąż nierozwiązane spory na Morzu Południowochińskim, co przekłada się na dużą niechęć społeczną pod adresem Pekinu. Najwyraźniej powyższe czynniki miały wpływ na zaniedbanie przez Chiny interakcji z Wietnamem. Bardzo wymowne były wydarzenia z 2020 roku, na który przypadała 70. rocznica nawiązania stosunków dyplomatycznych. Wtedy też Wietnam sprawował roczną prezydencję w ASEAN. Mimo tego, brak wizyt przedstawicieli wysokiego szczebla obu państw rzucał się oczy. Usprawiedliwieniem tej sytuacji mogłyby być ograniczenia związane z pandemią koronawirusa, gdyby nie fakt, że w okresie od końca 2020 roku do początku 2021 roku chiński minister spraw zagranicznych i radca stanu złożył wizyty we wszystkich państwach członkowskich ASEAN z wyjątkiem Wietnamu.

Innym wytłumaczeniem dla ograniczenia wzajemnych wizyt wysokich ranga polityków może być zacieśnianie na przestrzeni ostatnich kilku lat stosunków Wietnamu ze Stanami Zjednoczonymi, zwłaszcza w obszarze bezpieczeństwa. Relacje na linii Waszyngton-Hanoi systematycznie się umacniają, co jest wyjątkowo dobrze widoczne od czasu administracji Baracka Obamy. Jak wskazuje Carlyle A. Thayer propozycja strategicznego partnerstwa padła pierwszy raz już w 2010 roku ze strony ówczesnej sekretarz stanu Hillary Clinton podczas jej wizyty w Hanoi. Amerykańskie wysiłki zakończyły się wówczas podpisaniem kompleksowego partnerstwa w 2013 roku i od tego czasu trwa debata kiedy, o ile w ogóle, formalne relacje Stanów Zjednoczonych z Wietnamem zostaną podniesie na wyższy poziom. Kiedy Kamala Harris odbywała wizytę w Hanoi w sierpniu tego roku takie spekulacje przybrały na znaczeniu. Ranga tego wydarzenia była szczególnie wysoka, albowiem była to pierwsza w historii wizyta amerykańskiego wiceprezydenta w Wietnamie. Oczekiwania związane z tą wizytą przyciągnęły uwagę Pekinu do tego stopnia, że wykorzystując opóźnienie przylotu wiceprezydent Harris, doszło do niezapowiedzianego spotkania wietnamskiego premiera Pham Minh Chinh’a z chińskim ambasadorem Xiong Bo. Chiny zorganizowały to spotkanie, aby z jednej strony zaznaczyć swoją pozycję w Wietnamie, a z drugiej, żeby usłyszeć wielokrotnie powtarzane zapewnienie o wykluczeniu możliwości sojuszu wietnamsko-amerykańskiego w wymierzonego w Chiny, w duchu polityki obronnej „trzech nie” (lub bardziej złożonej wersji „czterech nie i jednego zależy”). Zgodnie z przewidywaniami amerykańska wiceprezydent zaznaczyła gotowość Stanów Zjednoczonych do podniesienia rangi stosunków dwustronnych z Wietnamem do strategicznego partnerstwa, ale wciąż obawy decydentów w Hanoi przed ewentualnymi skutkami takiego kroku są zbyt duże.

Wizyty wysokich przedstawicieli Stanów Zjednoczonych w Wietnamie oprócz konsolidacji stosunków przyczyniły się dodatkowo do większego zaangażowania Pekinu, jeżeli chodzi o relacje z sąsiadem. Zgodnie z dyplomacją peryferyjną, Wietnam powinien znajdować się w centrum polityki zagranicznej Chin. Jednak historia przebiegu relacji z Hanoi na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy wyraźnie temu przeczy. Wizyta Wang Yi w Hanoi z 11 września była doskonałą okazją do odwrócenia tego trendu, ale jej efekty w porównaniu do osiągnięć amerykańskiej administracji trudno nazwać imponującymi. Co prawda chiński minister spraw zagranicznych Wang Yi spotkał się z Sekretarzem Generalnym Centralnego Komitetu Komunistycznej Partii Wietnamu Nguyen Phu Trong’iem oraz premierem Pham Minh Chinh’em, a także wspólnie z Pham Binh Minh’em przewodniczyli 13. spotkaniu komitetu sterującego ds. współpracy bilateralnej Chiny-Wietnam, to jednak głównym skutkiem wizyty była obietnica przekazania Wietnamowi dodatkowej partii trzy mln szczepionek do końca roku. Warto zaznaczyć, że nawet wliczając te trzy mln dawek, to Stany Zjednoczone wciąż wyprzedzają Chiny pod względem liczby szczepionek przekazanych władzom w Hanoi. Ponadto obecność Wang Yi została w dużym stopniu przyćmiona przez japońskiego ministra obrony Nobuo Kishi’ego, który w tym samym czasie co szef chińskiej dyplomacji przebywał w Hanoi i podpisał umowę, na mocy której Wietnam stał się jedenastym państwem na świecie, do którego będzie możliwy eksport japońskiego sprzętu i technologii obronnych. Biorąc pod uwagę bliski sojusz japońsko-amerykański, należy to wydarzenie odczytywać w kategoriach sukcesu dyplomacji Stanów Zjednoczonych.

Reasumując, z perspektywy Wietnamu zachowanie status quo jest najkorzystniejszym rozwiązaniem. Rozwijanie relacji z Waszyngtonem z jednej strony zwiększa możliwości odstraszania Chin na Morzu Południowochińskim, a z drugiej stanowi idealny instrument do wymuszenia większej aktywności Pekinu w relacjach z Hanoi. Atmosfera rywalizacji mocarstw sprzyja zatem partykularnym interesom wietnamskiego rządu. Wszystko wskazuje jednak na to, że Hanoi będzie kontynuowało współpracę ze Stanami Zjednoczonymi w obecnej formule kompleksowego partnerstwa. Podniesienie rangi relacji do strategicznego partnerstwa stanowiłoby przekroczenie czerwonej linii, co skończyłoby się poważnymi reperkusjami ze strony Pekinu. Dodatkowym argumentem za tym stanowiskiem są obawy członków Komunistycznej Partii Wietnamu, którzy w zmianie statusu partnerstwa z Waszyngtonem widzą zagrożenie dla legitymizacji władzy partii w kraju. Tu w sukurs mogą iść relacje z Komunistyczną Partią Chin a niewykluczone, że w przyszłość stosunki ze Stanami Zjednoczonymi będą podtrzymywane przez kanały międzyrządowe, te z Chinami zaś przez kanały partyjne.