Takie posunięcie potwierdza natomiast, że dla Chin liczą się przede wszystkim relacje dwustronne z najważniejszymi państwami Europy, kosztem stosunków z UE i jej wewnętrznej spójności (choć ta ostatnia, jak pokazały grudniowe negocjacje w sprawie umowy inwestycyjnej, jest w polityce wobec ChRL wyraźnie warunkowa). Zmierzch 17+1, przynajmniej w obecnym kształcie, potwierdza fakt, że państwa bałtyckie coraz wyraźniej krytykują chińską inicjatywę, jako nieprzekładającą się na wymierne korzyści i dzielącą Unię Europejską. W lutym komisja ds. zagranicznych litewskiego parlamentu zarekomendowała opuszczenie 17+1, a zdaniem jej przewodniczącego Žygimantasa Pavilionisa podobne kroki rozważają obecnie Estonia i Łotwa i inne państwa regionu. I choć minister spraw zagranicznych Gabrielius Landsbergis na razie jednoznacznie nie potwierdził wyjścia z 17+1, to stwierdził równocześnie, że współpraca wielostronna z Chinami nie przyniosła Litwie żadnych korzyści i zapowiedział rozszerzenie współpracy z Tajwanem, w tym otwarcie biura przedstawicielskiego w Tajpej.
Wydaje się zatem, że rozstanie, choć niekoniecznie formalny rozwód, Wilna z 17+1 się dokonuje. Jednak w kontekście kolejnej fali pandemii, która skłania takie państwa jak Polska i Czechy do podjęcia rozmów w sprawie sprowadzania chińskich szczepionek, w najbliższym czasie nie należy się spodziewać efektu kuli śniegowej. Z drugiej strony, w kontekście protokolarnego (i wizerunkowego) fiaska szczytu 17+1 w Pekinie (ponad jedna trzecia państw formatu była reprezentowana w rozmowach z Xi Jinpingiem na poziomie ministrów), sygnalizowanie wyjścia z formatu przez Litwę (i być może przez Estonię i Łotwę) i chińskich prób wykorzystania regionu jako narzędzia wzmocnienia relacji z Paryżem, współpraca wielostronna Chin i EŚW w obecnej formule wydaje się być niemożliwa do utrzymania w dłuższej perspektywie.
