Wang Yi w Azji Południowo-Wschodniej #3

Trzecim przystankiem w podróży Wang Yi po Azji Południowo-Wschodniej było Brunei, w którym spotkał się z sułtanem Hajim Hassanalem Bolkiahem, drugim ministrem spraw zagranicznych Hajim Erywanem, a także drugim ministrem ds. gospodarki Hajim Mohd Amin Liewem. Jakie były motywy chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych, żeby zrealizować wizytę w Brunei i czy udało się osiągnąć wyznaczone cele? W odniesieniu do wizyty na Filipinach należy postawić problemy w sposób następujący: czy wizyta Wang Yi na Filipinach zdoła uciszyć krytyków wzmocnienia relacji z Chinami kosztem stosunków ze Stanami Zjednoczonymi? Jakie obietnice tym razem złożył szef chińskiej dyplomacji, aby utrzymać dotychczasowy kurs filipińskiej polityki zagranicznej?

Mateusz Chatys

Głównym powodem wizyty Wang Yi w najmniejszym z państw ASEAN z pewnością była coroczna rotacja prezydencji w ASEAN, na mocy której to właśnie Brunei przejmie z rąk Wietnamu obowiązki organizacyjne w stowarzyszeniu w 2021 roku. Z perspektywy Pekinu jest to mile widziana zmiana, ponieważ na przestrzeni ostatnich kilku lat utrzymują się napięcia na linii Pekin-Hanoi. Widać to chociażby na podstawie planu podróży Wang Yi po Azji Południowo-Wschodniej, w którym zabrakło Wietnamu (choć część wietnamskich komentatorów przyczyn pominięcia wizyty w Hanoi upatruje w gorącym okresie związanym ze zmianami na najwyższych szczeblach władzy). Powodów takiego stanu rzeczy należy upatrywać w sytuacji na Morzu Południowochińskim, gdzie Chiny coraz śmielej egzekwują swoje roszczenia. Trzeba jednak wziąć również pod uwagę działania Wietnamu, które świadczą o coraz większej chęci balansowania chińskich wpływów poprzez wykorzystanie Stanów Zjednoczonych.

Na korzyść chińskich interesów oraz tegorocznej perspektywy współpracy z Brunei i ASEAN działa fakt, że w 2021 r. rok to 30. rocznica nawiązania stosunków dyplomatycznych Chiny-Brunei jak i rozpoczęcia relacji Chiny-ASEAN na zasadach partnera dialogu. Symbolicznie będzie można te rocznice wykorzystać. Niemniej jednak oprócz szeregu kurtuazyjnych deklaracji dotyczących współpracy w zwalczaniu pandemii COVID-19 czy przyspieszenia realizacji wspólnych projektów jak rafineria Hengyi Industries Sdn Bhd czy korytarz gospodarczy Brunei-Guangxi nie doszło tym razem do podpisania jakichkolwiek nowych umów bilateralnych. Na uwagę zasługuje jednak informacja, że w dobie rosnących napięć wokół Tajwanu, za sprawą amerykańskiej polityki zagranicznej na sam koniec prezydentury Donalda Trumpa, Brunei zadeklarowało pełne poparcie dla zasady jednych Chin. Mimo tego, że Brunei – podobnie jak Wietnam – jest jedną ze stron w sporze terytorialnym na Morzu Południowochińskim, w relacjach z wizyty pojawiły się tylko ogólniki mówiące o staraniach obu stron na rzecz utrzymania stabilności w regionie poprzez pokojowe negocjacje. Warto jednak nadmienić, że zaangażowanie Brunei w spór jest nieporównywalnie mniejsze od pozostałych stron jak Wietnam, Filipiny czy Malezja, stąd nie dochodzi do tak dużej liczby incydentów rzutujących na relacje dwustronne.

Ostatnim – choć nie najmniej ważnym – punktem docelowym podróży ministra Wang Yi były Filipiny, gdzie spotkał się między innymi z prezydentem Rodrigo Duterte oraz ministrem spraw zagranicznych Teodoro Locsinem Jr. Relacje Chiny-Filipiny są tematem wielu analiz, zwłaszcza od 2016 roku, kiedy doszło do pivotu w stronę Pekinu za sprawą prezydenta Duterte. Duża część specjalistów prognozuje, że jest to zaledwie epizod w rozłamie w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi, który najprawdopodobniej zakończy się w 2022 roku, po zakończeniu kadencji Rodrigo Duterte. Niepokój w rządzie ChRL budzi również zmiana lokatora Białego Domu, który może wykorzystać rozczarowanie w związku z niespełnionymi obietnicami inwestycyjnymi Chin na Filipinach do przeciągnięcia Manili z powrotem do amerykańskiego obozu.

Z uwagi na dużą liczbę zakażeń COVID-19 na Filipinach (niemal pół miliona) jednym z głównych tematów rozmów były sposoby przeciwdziałania pandemii zarówno w wymiarze epidemiologicznym jak i gospodarczym. Rząd w Manili zamówił 25 mln dawek chińskiej CoronaVac, przy czym Wang Yi ogłosił, że 500 tys. dawek zostanie przekazanych w formie darowizny jako dowód rozwijających się stosunków między państwami. Nie ulega wątpliwości, że jest to raczej drobny gest dobrej woli ze strony Pekinu, jeżeli weźmiemy pod uwagę darowiznę dla Birmy w postaci 300 tys. szczepionek, czyli państwa z o połowę mniejszą populacją i ponad czterokrotnie mniejszą liczbą zakażeń niż na Filipinach. Zgodnie z informacjami przedstawionymi przez chińskiego ambasadora na Filipinach Huang Xiliana, pierwsze chińskie szczepionki powinny trafić na Filipiny na początku lutego. Ambasador poinformował też o podpisaniu umowy na budowę linii kolejowej Subic-Clark o wartości 940 mln USD. Trasa o długości 72 km ma zostać zbudowana w przeciągu 42 miesięcy. Przedstawiciele obu stron podpisali także umowę dotyczącą ekonomicznej i technologicznej współpracy obejmującą chiński grant na kwotę 77,4 mln USD. Według filipińskiego ministerstwa spraw zagranicznych jest to już siódmy tego rodzaju grant przyznany przez Chiny od 2016 roku, kiedy wybory prezydenckie wygrał Rodrigo Duterte. Z kolei ich łączna wartość opiewa na kwotę ponad 502 mln USD. Wydaje się, że skala wsparcia Filipin w kontekście walki z COVID-19 nie jest wystarczająca, żeby zmienić postrzeganie Chin przez społeczeństwo, tym bardziej, że wirus pochodzi z Państwa Środka. Jeżeli chodzi o nową inwestycję w linię kolejową to wszystko zależy od warunków umowy oraz terminu jej realizacji. Obie strony są sygnatariuszami licznych umów jednak warunki większości z nich do tej pory nie zostały spełnione, co skutecznie podkopało zaufanie do chińskiego partnera, który w zdecydowanej większości narzuca w projektach infrastrukturalnych wykorzystanie chińskich surowców oraz przedsiębiorstw budowlanych, a co za tym idzie ogranicza korzyści płynące z takich projektów dla Filipin do minimum.

Filipiny odgrywają bardzo ważną rolę w rywalizacji pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Chinami na wielu płaszczyznach. Na sam koniec kadencji Donalda Trumpa na Filipinach pojawił się nie tylko sekretarz stanu Mike Pompeo, ale również sekretarz obrony Christopher Miller, którzy zobowiązali się do udzielenia pomocy poprzez przekazanie sprzętu militarnego. Warto zaznaczyć, że Filipiny są jednym z głównych odbiorców amerykańskiego sprzętu wojskowego w regionie, którego wartość od 2015 roku jest szacowana na 685 mln USD. Relacje na linii Waszyngton-Manila pogorszyły się od 2016 roku, czego najlepszym przykładem jest nierozwiązana sytuacja statusu umowy dotyczącej warunków przybywania amerykańskich żołnierzy na Filipinach (VFA). Nadchodzący koniec kadencji Rodrigo Duterte razem ze skrajnie odmiennym stylem polityki jaki reprezentuje Joe Biden w porównaniu do Donalda Trumpa odnośnie współpracy z zakresu bezpieczeństwa z państwami sojuszniczymi może zwiastować powrót w najbliższej przyszłości do relacji bilateralnych, w których to Waszyngton będzie cenniejszym partnerem od Pekinu. Chiński rząd zdaje sobie z tego sprawę, dlatego tournée ministra spraw zagranicznych miało umocnić pozycję ChRL w regionie przed inauguracją Joe Bidena, o czym wprost informowały chińskie media.

Trzeba pamiętać, że zaufanie państw ASEAN do Waszyngtonu zostało poważnie nadszarpnięte, co daje Pekinowi trochę czasu, żeby przygotować odpowiednią strategię, będącą w stanie równoważyć wysiłki nowej administracji zorientowanej na odbudowę swojej pozycji w regionie i uniemożliwić powstanie zjednoczonego bloku państw, którym zależy na ograniczeniu wzrostu Chin. Z drugiej strony należy brać pod uwagę nastroje społeczne, które do prochińskich nie należą a te przecież w zdecydowany sposób determinują postawy rządów, w tym relacje państw Azji Południowo-Wschodniej z Chińską Republiką Ludową.