Mimo tego, że Wang Yi spotkał się z najwyższymi przedstawicielami państwa, wśród których znalazł się prezydent U Win Myint jak i radczyni stanu Aung San Suu Kyi, trudno mówić o spektakularnych efektach tej wizyty. Oprócz inicjatywy wsparcia birmańskiego rządu w walce z pandemią koronawirusa poprzez darowiznę 300 tys. dawek szczepionki oraz materiałów medycznych o wartości 464 tys. USD, padły też deklaracje co do kontynuacji współpracy w ramach rozpoczętych projektów takich jak korytarz gospodarczy Chiny-Birma, specjalna strefa ekonomiczna Kyaukphyu, nowe miasto Rangun, a także graniczna strefa współpracy ekonomicznej Chiny-Birma. Wang Yi obiecał też wsparcie przy mediacjach dotyczących konfliktów etnicznych w Birmie, będących przedmiotem krytyki ze strony Zachodu, zwłaszcza w kontekście prześladowania muzułmańskiej mniejszości etnicznej Rohingja. Pekin ma tu doświadczenie choćby w mediacjach zwaśnionych grup Kachin i Shan z północnej Birmy. Ceną za chińskie inwestycje są polityczne deklaracje takie jak ta prezydenta Birmy, który zadeklarował kontynuację poparcia chińskiej polityki wobec Tajwanu, Xinjiangu oraz Tybetu. Ponadto obie strony zgodziły się na implementację pięcioletniego planu usprawnienia współpracy ekonomicznej mającej na celu wzmocnienie relacji bilateralnych. Warto przy tej okazji wspomnieć, że zaledwie dzień przed przybyciem Wang Yi do Naypyidaw doszło do podpisania protokołu ustaleń dotyczącego przeprowadzenia studium wykonalności połączenia kolejowego Mandalaj-Kyaukphyu, które ma zająć 18 miesięcy. Projekt ma ważne znaczenie strategiczne, ponieważ stanowi jeden z etapów połączenia kolejowego ze stolicą chińskiej prowincji Yunnan, a jego wartość jest szacowana na 20 mld USD. Strategiczne znaczenie linii kolejowej polega na zapewnieniu dostępu do Oceanu Indyjskiego poprzez port w Kyaukphyu, co pozwoli Chinom uniezależnić się od zagrożenia związanego z blokadą Cieśniny Malakka.
Tuż przed wizytą Wang Yi w Birmie pojawiło się kilka kwestii problematycznych, mogących rzutować na kondycję stosunków dwustronnych. Pierwszą z nich jest przedsięwzięcie budowy muru na granicy chińsko-birmańskiej, rozpoczętej w październiku 2020 roku wzdłuż granicy ze stanami Kachin i Shan, który narusza warunki porozumienia granicznego z 1997 roku pomiędzy państwami. Drugą sprawą są kontrowersje wokół chińskich inwestycji w nowe miasto Shwe Kokko o wartości 15 mld USD. Istnieją uzasadnione podejrzenia, że inwestorzy są zaangażowani w nielegalną działalność hazardową, a także korupcję, co bez wątpienia może negatywnie wpłynąć na stosunek birmańskich władz do przyszłych chińskich inwestycji.
Biorąc pod uwagę fakt, że Birma przejęła w 2021 roku po Filipinach funkcję państwa koordynującego relacje ASEAN-Chiny do 2024 roku, Pekin będzie musiał zadbać o dobre relacje dwustronne. Zwłaszcza, że Chiny będą chciały uniknąć rozlania się po regionie tzw. „syndromu Birmy” związanego z zastrzeżeniami wobec chińskich projektów infrastrukturalnych, co było widoczne na przykładzie tamy Myitsone w stanie Kachin o wartości 3,6 mld USD już w 2011 roku. Sprzeciw społeczności budziła przymusowa relokacja mieszkańców wokół obszaru (uznawanego za święty dla mniejszości Kachin), jej niszczycielski wpływ na środowisko naturalne, a także fakt, że zdecydowana większość energii elektrycznej produkowanej przez ten obiekt miała trafiać do Chin (a dokładniej do prowincji Yunnan, graniczącej z Birmą). Według badań opinii publicznej przeprowadzonych przez Yangon School of Political Science 85% społeczeństwa sprzeciwia się tej inwestycji. Lokalna społeczność razem z aktywistami walczącymi na rzecz ochrony środowiska zorganizowali nawet akcję zbiórki pieniędzy „One Dollar”, ponieważ ostateczne wycofanie się z inwestycji wiąże się z rekompensatą dla Chin w wysokości 800 mln USD za już wykonane prace przygotowawcze. Z perspektywy Chin sytuacja jednak uległa zmianie, ponieważ prowincja Yunnan dysponuje już nadwyżką energii elektrycznej, co może zwiastować większą elastyczność chińskiego rządu w sprawie tamy Myitsone, co nie oznacza, że nie padną inne żądania.
Nie zmienia to faktu, że utrwalenie się tego rodzaju sceptycznych nastrojów w innych państwach regionu mogą skutecznie sparaliżować inicjatywę Pasa i Szlaku w Azji Południowo-Wschodniej, tym bardziej, że już widać podobne przykłady w innych państwach np. na Filipinach projekt tamy Kaliwa.