Sztuka chwilowego dealu. Nowe Delhi wobec szczytu Xi-Trump

Opublikowano: 10 listopada 2025
W lewym górnym rogu flaga USA, w lewym dolnym rogu flaga Chin, a w po prawej stronie flaga Indii

Krzysztof Iwanek

Niedawne spotkanie prezydenta USA Donalda Trumpa i przewodniczącego KPCh Xi Jinpinga przyniosło tylko tymczasowy rozejm w ich wojnie handlowej; Chiny zawiesiły między innymi swoje restrykcje na eksport metali ziem rzadkich. Napięcia między Waszyngtonem a Pekinem będą zapewne narastać – i to nie tylko w sferze gospodarczej. Jednym z krajów, który zostanie dotknięty tym procesem, choć dotąd próbował on w nim bezpośrednio nie uczestniczyć, będą Indie. Coraz większa współpraca Nowego Delhi z Zachodem, jak i narastająca rywalizacja Nowego Delhi z Pekinem może spowodować, że ponownymi chińskimi restrykcjami mogą zostać dotknięte i Indie. Przede wszystkim zaś im bardziej narastać będzie chińskie zagrożenie wobec Indii, tym bardziej Nowe Delhi zmuszone będzie zmuszone współpracować z Waszyngtonem. Jeśli zatem Pekin liczył na to, że swoimi restrykcjami zmusi takie niezachodnie kraje jak Indie do zerwania pewnych form współpracy z USA, to najpewniej nie tylko się przeliczył, ale osiągnął efekt odwrotny od zamierzonego: Nowe Delhi jeszcze zacieśni swoją współpracę z Waszyngtonem.

W 2025 roku Indie znalazły się między chińskim młotem a amerykańskim kowadłem. W roku tym administracja prezydenta Trumpa podniosła cła na import dóbr z wielu państw, w tym i z Chin (o 150%), i następnie z Indii (o 50%). W odpowiedzi Pekin podniósł cła na import z USA, a także między innymi wprowadził restrykcje na eksport metali ziem rzadkich. Ograniczenia te uderzyły także w Indie, które, jak wiele innych krajów, polegają na imporcie metali ziem rzadkich z Chin, potrzebnych firmom w Indiach m.in. do budowy samochodów elektrycznych. W efekcie gospodarka indyjska, jak człowiek stojący pośrodku kortu tenisowego, została uderzona najpierw z jednej strony podwyżką amerykańskich ceł, a następnie z drugiej chińskimi restrykcjami, które stanowiły odpowiedź na kroki Waszyngtonu.

Indie mogły odetchnąć po 30 października, kiedy Trump i Xi spotkali się w Republice Korei. Po tym spotkaniu Waszyngton wycofał podwyżkę ceł na chińskie towary, a Pekin między innymi swoje restrykcje na eksport metali ziem rzadkich (w tym do Indii). Dodatkowo tego samego dnia Chiny ogłosiły, że cztery indyjskie firmy nie zostaną objęte tymi restrykcjami.

Jest to jednak bardziej amerykańsko-chińskie zawieszenie broni, nie podpisanie traktatu pokojowego. Jak argumentuje Maciej Kalwasiński w komentarzu dla Ośrodka Studiów Wschodnich, „strategiczny konflikt interesów” [między USA a ChRL] pozostaje nierozwiązany, a zawarte porozumienie należy interpretować jako tymczasową pauzę w eskalującym konflikcie handlowym”. Według eksperta OSW zwaśnione strony wykorzystają ten czas na próby zmniejszenia swoich wzajemnych zależności. Zapewne tak samo spróbują wykorzystać go wplecione w środek tej rywalizacji Indie.

Niewojna i niepokój. Normalizacja stosunków Indie-Chiny a napięcia Chiny-USA

Stosunki Nowego Delhi z Pekinem osiągnęły ostatnio etap względem normalizacji – po czasie ich zamrożenia w wyniku krwawych napięć z 2020 r. Na przełomie sierpnia i września tego roku premier Narendra Modi spotkał się z przewodniczącym Xi w Chinach. Ogłoszono szereg kroków, które przywracały normalne, regularne stosunki, jak np. bezpośrednie loty; po części zredukowano także liczbę żołnierzy na spornych terytoriach. 

Równocześnie inne sygnały wskazywały, że nie jest to wiele więcej niż normalizacja i że stosunki te mogą się wkrótce pogarszać. W czerwcu Pakistan ogłosił, że nabędzie znaczne ilości chińskiego uzbrojenia (zaraz po tym, jak użył go w maju przeciw Indiom); chwilę potem Pekin rozpoczął budowę największej zapory świata, która spowoduje, że do Indii spływać będzie mniej wód. Więcej broni do Pakistanu, mniej wody do Indii – nic z tego nie zapowiada, że Pekin zamierza zaprzestać swojej rywalizacji z Nowym Delhi. Również nic nie wskazuje na to, by Indie zamierzały z tej rywalizacji rezygnować. Wręcz przeciwnie: najwyraźniej rozciągają ją na kolejne obszary. Niedawno indyjskie i filipińskie siły zaczęły wspólnie patrolować Morze Południowochińskie, a Nowe Delhi złożyło tę samą propozycję względem Singapuru jeśli chodzi o patrolowanie wód na wschód od Cieśniny Malakka. Sierpniowe spotkanie Xi-Modi należy zapewne interpretować podobnie jak październikowy szczyt Xi-Trump: jako rozejm, nie traktat pokojowy.

Im mocniej zaś narasta rywalizacja Indii z Chinami, tym bardziej te pierwsze mogą okazać się zdane na współpracę z Zachodem, w tym szczególnie z USA. Po krwawych starciach czerwca 2020 roku Indie znacznie zwiększyły obecność swoich żołnierzy w Himalajach. W tym celu jednak potrzebowały specjalistycznej wysokogórskiej odzieży i namiotów, których nie posiadały w wystarczających ilościach. Nabyły je w trybie pilnym od USA i od do dziś nieujawnionego europejskiego państwa. Co ważniejsze, do końca 2020 znacznie wzrósł indyjski import amerykańskiego uzbrojenia. W tym samym czasie po raz kolejny pojawiły się pogłoski, że Amerykanie i Indusi dzielą się informacjami wywiadowczymi na temat ruchów chińskich sił zbrojnych i że w 2020 r. Nowe Delhi mogło otrzymywać od służb amerykańskich informacje o przemieszczeniu się jednostek ChALW w Himalajach. 

Mimo obecnego etapu normalizacji stosunków indyjsko-chińskich, kolejne napięcia między azjatyckimi olbrzymami mogłyby zatem spowodować dalsze zacieśnienie współpracy indyjsko-amerykańskiej. Tymczasem stosunki amerykańsko-chińskie również się pogarszają.

Indie a stosunki USA-Chiny: pomiędzy, ale nie pośrodku

Pekin długo wzywał i Nowe Delhi, i Waszyngton, by oddzielić stosunki gospodarcze od politycznych i w sferze bezpieczeństwa. Wydawał się zatem mówić, że można z Chinami spokojnie handlować nawet jeśli występują z nimi poważne spory w innych obszarach; że można na przykład importować różne dobra z ChRL nawet kiedy Nowe Delhi spiera się z Pekinem o terytoria w Himalajach, a Amerykanie dalej wspierają Tajwan. Procesy ostatnich lat pokazują jednak, że stało się dokładnie odwrotnie: zarówno Zachód, jak i Indie coraz bardziej patrzą na stosunki z Chinami jako jeden kompleks różnych czynników: nie wierzą już, że można oddzielić stosunki gospodarcze z ChRL od ich poziomu politycznego i strefy bezpieczeństwa. 

Nie można tego uczynić chociażby dlatego, że inwestycja zagranicznej firmy w Chinach oznaczać może, że tamtejsze firmy skopiują jej kluczowe technologie. Z tych samych powodów nie można także, uznano, niektórych dóbr do Chin eksportować. Ani Zachód, ani Indie nie eksportują do ChRL na przykład uzbrojenia. Nie można tych relacji oddzielać także dlatego, że zagrożenia bezpieczeństwa może powodować import z ChRL: w Indiach istnieją obawy chociażby co do tego, czy chiński sprzęt napędzający niektóre indyjskie elektrownie węglowe nie może być zdalnie wyłączony z ChRL w chwili kryzysu. Wreszcie, nie można relacji gospodarczych z Chinami oddzielać od pozostałych stosunków dlatego, że nie robi tego sam Pekin, który sam czyni z handlu narzędzie polityczne, o czym w poprzednich latach przekonały się choćby Litwa czy Australia.

W tym sensie nasiona tegorocznego starcia Waszyngton-Pekin zostały już zasiane w poprzednich latach. Kiedy w październiku Pekin zapowiedział restrykcje na eksport metali ziem rzadkich uczynił dokładnie to, o co oskarżał innych: ściśle połączył kwestie gospodarcze z kwestiami polityki i bezpieczeństwa. I bynajmniej nie uczynił tego po raz pierwszy. Nowe restrykcje uderzyły jednak w bardzo kluczowy obszar, a także były bardziej wszechstronne niż poprzednie, bo nie dotknęły tylko jednego państwa: Stanów Zjednoczonych. Więcej nawet: Pekin wyraźnie wskazał, że jego głównym celem jest uderzenie w blok amerykański i że nawet państwa współpracujące z tym blokiem, ale nienależące do niego – jak Indie – mogą zostać ukarane. Chiny bowiem nie tylko ogłosiły restrykcje na eksport metali ziem rzadkich, ale, według informacji indyjskich mediów, postawiły Nowemu Delhi warunek: metale ziem rzadkich przetwarzane w Indiach nie mogą potem trafiać do USA lub sojuszników Waszyngtonu. Jest to dokładna inwersja polityki ,,apolitycznego handlu” – teraz nawet handel poprzez państwa trzecie może być uznany za ,,polityczny’’. Jest to też takie traktowanie USA przez Chiny, jak dotąd Zachód traktował Rosję.

I nie był to zapewne tylko wyjątkowy epizod. Po spotkaniu Xi-Trump Pekin nie zapowiedział, że z pomysłu restrykcji na eksport metali ziem rzadkich się wycofa; jedynie wstrzymał wprowadzenie ich na rok. Zależne od chińskich metali ziem rzadkich Indie znalazły się zatem w trudnej sytuacji: fakt, że same mają swoje liczne scysje z Chinami nie znaczy, że chcą być wciągnięte w kolejny spór, o metale ziem rzadkich, między USA a ChRL. Jednakże biorąc pod uwagę, co stało się w stosunkach Indie-Chiny w ostatnich kilku latach Nowe Delhi zapewne nie wierzy w żadne trwałe ocieplenie relacji z Pekinem. Jeśli Chiny wrócą do ograniczania eksportu metali ziem rzadkich, prawdopodobnie obejmą nim także Indie. 

Wniosek dla rządu indyjskiego wydaje się zatem prosty do opisania, choć w rywalizacji bardzo trudny: nie ma co liczyć na to, że Indiom uda się oddzielić handel z Chinami od innych relacji z tym państwem; zamiast tego trzeba zmniejszać zależność od importu z ChRL w kluczowych obszarach, by Pekin nie mógł użyć tego handlu jako broni przeciw Indiom w przyszłości. W ciągu ostatnich kilku lat Nowe Delhi próbowało skupić się dokładnie na tym, próbując pobudzać na swoim terytorium szczególnie produkcję tych wartościowych dóbr, od których importu z Chin były dotąd znacznie zależne (m.in. telefonów komórkowych). To, na ile działanie te były skuteczne, jest już innym wątkiem. Metale ziem rzadkich to jednak surowce, nie produkty – i nie ma na razie jasności, jaką strategię przyjmie Nowe Delhi, by przepędzić widmo chińskich restrykcji.

Wnioski: dwie rzeki tworzą jedną

Reasumując, obecne wyzwania w stosunkach Indie-Chiny to wypadkowa co najmniej dwóch wielkich procesów: pogarszających się relacji Pekin-Nowe Delhi, jak i relacji Pekin-Waszyngton. Procesy te coraz bardziej się ze sobą splatają, jak łączące się rzeki. Rok 2020 pokazał, że Amerykanie chętnie wspierają Indie podczas ich napięć z Chinami. Październik roku 2025 pokazał zaś, że Chiny zamierzają wytwarzać bezpośrednią gospodarczą presję nie tylko na Stany Zjednoczone i ich sojuszników, ale także presję pośrednią poprzez inny kraj, taki jak Indie: naciskając Indie, by nie eksportowały pewnych towarów do tych państw. 

Nowe Delhi dalej sojusznikiem Waszyngtonu nie jest – właściwy termin w tym wypadku to raczej partner. Chociaż jednak Indie starają się raczej stać pomiędzy USA a Chinami, zamiast dołączyć do jednego bloku, ta pozycja pomiędzy nie jest pozycją po środku: już teraz widać, że Nowemu Delhi znacznie bliżej jest do Waszyngtonu niż do Pekinu. W sytuacji konfliktu Indie-Chiny to Stany Zjednoczone będą pierwszym państwem, na jakiego pomoc będzie liczyć Nowe Delhi (niezależnie od tego, co jego dyplomaci oficjalnie na ten temat deklarują). Jeśli Pekin liczył na to, że swoimi restrykcjami na eksport metali ziem rzadkich zmusi takie niezachodnie kraje jak Indie do zerwania pewnych form współpracy ze Stanami Zjednoczonymi, to najpewniej nie tylko się przeliczył, ale osiągnął efekt odwrotny od zamierzonego: Nowe Delhi jeszcze zacieśni swoją współpracę z Waszyngtonem.

ul. Franciszkańska 1/5 (pok. 205)
91-431, Łódź
tel. 42 665 54 82
OSA@uni.lodz.pl

Funduszepleu
Projekt Multiportalu UŁ współfinansowany z funduszy Unii Europejskiej w ramach konkursu NCBR