Ośrodek
Spraw
Azjatyckich

Szczyt Moon-Biden: koreańskie zwycięstwo czy porażka?

Na pierwszy rzut oka pierwsze spotkanie na szczycie prezydentów Moon Jae-ina i Joe Bidena zakończyło się sukcesem dla obu stron. W drodze powrotnej do kraju południowokoreański lider napisał w mediach społecznościowych: osiągnęliśmy więcej niż się spodziewaliśmy. W Seulu Prezydent spotkał się jednak z krytyką, nie tylko ze strony środowisk opozycyjnych, ale także progresywnych organizacji pozarządowych. Czy taka mieszana reakcja jest uzasadniona?
Opublikowano: 27 maja 2021
Po lewej czerwono biała, pasiasta flaga z niebieskim prostokątem i pięćdziesięcioma białymi gwiazdami (flaga USA) na tle błękitnego nieba z biało-różowymi chmurami, po prawo dwie flagi Korei Południowej powiewające na wietrze na tle zielonych liści drzew i błękitnego nieba.

Joanna Beczkowska

Wygrana Joe Bidena w wyborach prezydenckich obudziła w Korei Południowej nadzieję na zacieśnienie relacji z najważniejszym sojusznikiem. Gdy prezydent Moon Jae-in został zaproszony do Białego Domu – jako drugi przywódca od czasu inauguracji Joe Bidena – te oczekiwania jeszcze wzrosły. Szczególnie, że przed Koreańczykiem, Waszyngton odwiedził premier Japonii Suga Yoshihide. Jednak to co Koreańczycy odczytali jako „zwrot ku Azji” i chęć wzmocnienia sojuszu – co przez Seul jest odbierane jako współpraca w kontekście Korei Północnej – w rzeczywistości jest skierowane na równoważenie wpływów chińskich. Administracja Joe Bidena chce zbudować wspólny front przeciwko rosnącej globalnej potędze Chin, przez co sprawa Korei Północnej schodzi na dalszy plan, szczególnie w kontekście zawarcia traktatu pokojowego z Pjongjangiem. Ponadto, administracja Bidena w odniesieniu do Chin porusza także kwestie ochrony praw człowieka (represje wobec Tybetańczyków i Ujgurów czy łamanie praw demokratycznych w Hongkongu). Dla Korei Południowej powinien być to jasny sygnał, że Waszyngton nie będzie przymykał oka na te same kwestie w rozmowach z Pjongjangiem, co może jeszcze bardziej skomplikować wznowienie dialogu dotyczącego denuklearyzacji.

Największym osiągnięciem szczytu jest – nazwane przez niektóre południowokoreańskie media – „odzyskanie suwerenności rakietowej”. Co kryje się pod tym pojęciem? W 1979 roku rząd Park Chung-hee zawarł porozumienie z Waszyngtonem, które miało na celu transfer amerykańskich technologii rakietowych. W zamian Seul zgodził się na przyjęcie szeregu ograniczeń dotyczących rozwoju własnego programu rakiet i pocisków balistycznych. Ograniczenia te dotyczyły zasięgu koreańskich rakiet (początkowo do 180 km, później do 800 km) oraz ciężaru przenoszonego przez nie ładunku. W Korei Południowej przyjęło się nazywać te ustalenia „amerykańsko-koreańskimi wytycznymi dotyczącymi pocisków rakietowych”, Ministerstwo Obrony utrzymywało jednak stanowisko, że jest to autonomiczna polityka Republiki Korei „zadeklarowana” przez Seul w rozmowach z Waszyngtonem. Tym samym kolejne rewizje wytycznych (zwiększanie zasięgu i ciężaru pocisków) nie były oparte na oficjalnych dokumentach, a ustnych deklaracjach między przywódcami. Nie zmienia to faktu, że Korea Południowa kierowała się amerykańskimi wytycznymi i nie wprowadzała zmian w swojej polityce bez uzyskania zgody z Waszyngtonu. Całkowite zniesienie tych ograniczeń zostało pozytywnie odebrane w Korei Południowej – Seul „nareszcie” będzie mógł wzmocnić swoją pozycję militarną, oczywiście w odniesieniu do technologii rakietowej KRLD. W koreańskich mediach donoszono, iż „warunkiem przetrwania kraju jest siła militarna chroniąca jego ludność”, a „obrona narodowa państwa może wpłynąć na siłę jego kompetencji dyplomatycznych”. Takie podejście jest efektem podziału Półwyspu Koreańskiego i dekad wrogich relacji: z jednej strony Seul nawołuje do pokoju i chce współpracować z Pjongjangiem, jednocześnie wzmacniając obronę – która musi dorównywać siłom północnokoreańskim. Zniesienie ograniczeń ma także inne znaczenie – przede wszystkim pozwoli Korei Południowej konkurować na równych zasadach z innymi państwami w dziedzinie przemysłu zbrojeniowego, a także technologii związanych z rakietami kosmicznymi. W kontekście zniesienia ograniczeń warto także obserwować reakcję Chin – Pekin znajdzie się w zasięgu południowokoreańskich rakiet. Choć jest mało prawdopodobne, aby Seul uderzył w chińską stolicę, niewątpliwie może to wpłynąć na pogorszenie dwustronnych relacji.

Połowicznym sukcesem okazała się natomiast dyplomacja szczepionkowa. Korea Południowa zwróciła się do sojusznika o pomoc w zabezpieczeniu większej ilości szczepionek przeciwko COVID-19. W rezultacie prezydent Joe Biden zgodził się na dostarczenie szczepionek dla koreańskich żołnierzy będących w kontakcie z amerykańską armią. W Korei Południowej pojawiły się głosy krytyki, że takie wsparcie jest niewystarczające. W trakcie szczytu obie strony podpisały także porozumienie w sprawie szczepionek. Południowokoreańskie firmy mają współpracować z amerykańskimi, aby w pełni wykorzystać amerykańską technologię i koreańskie możliwości produkcyjne. Na rezultaty tego porozumienia przyjedzie jeszcze poczekać. Warto także pamiętać, że produkcja amerykańskich szczepionek w Korei nie jest równoznaczna ze swobodnym nimi zarządzaniem przez koreańskie władze.

Największym amerykańskim sukcesem były rozmowy na tematy gospodarcze. Korea Południowa jest obecnie jednym z największych dostawców półprzewodników. Aby uniknąć przerw w dostawach, Stany Zjednoczone chcą zbudować łańcuch dostaw z udziałem południowokoreańskich firm. Prezydent Moon Jae-in poparł budowanie gospodarczego partnerstwa na tym polu. Jednocześnie należy pamiętać, że zwiększenie inwestycji chociażby Samsunga w Stanach Zjednoczonych, nie oznacza wycofania się z Chin. W Korei Południowej rząd nie będzie w tej kwestii wpływał na konglomeraty. Długoterminowo, współpraca firm koreańskich i amerykańskich może doprowadzić jednak do zwiększenia produkcji w Stanach Zjednoczonych, pozwalając Waszyngtonowi na redukcję zależności od Chin w tym zakresie.

Największym rozczarowaniem okazały się rozmowy dotyczące Korei Północnej. Chociaż obie strony zapewniły o chęci rozwiązania tego problemu, nie podjęto żadnych znaczących kroków i nic nie wskazuje, aby w najbliższym czasie wznowić negocjacje. Progresywne organizacje pozarządowe oceniły wyniki szczytu jako „niesprzyjające zjednoczeniu”. Warto także zauważyć, że Korea Północna po szczycie nie wydała żadnego oświadczenia komentującego jego rezultaty.

Można wnioskować, że administracja Joe Bidena będzie nadal wywierać presję na Seul, ale w innych kwestiach niż Donald Trump. Waszyngton chce zbudować „silny i zjednoczony front” przeciwko Chinom, co wymaga chociażby poprawy relacji między Tokio i Seulem. Ponadto decyzja o zniesieniu ograniczeń dotyczących rakiet czy zaproszenie Korei Południowej do formatu QUAD może spowodować pogorszenie relacji z Chinami, czego Seul do tej pory próbował uniknąć. W odniesieniu do Korei Północnej kwestie łamania praw człowieka mogą zacząć odgrywać większą rolę, a Waszyngton spodziewa się, że Korea Południowa stanie w ich obronie – co może jedynie zniechęcić Pjongjang. Jednak największą przeszkodą dla współpracy między administracją Joe Bidena i Moon Jae-ina jest w rzeczywistości czas. Południowokoreański prezydent nie może liczyć na reelekcję i odczuwa presję czasu, aby jak najszybciej wznowić negocjacje w KRLD, tym samym pozostawiając podobne dziedzictwo jak prezydent Kim Dae-jung i jego „Słoneczna Polityka”. Joe Biden ma czas, aby zbudować swoją politykę względem Korei Północnej, obecnie skupiając się na bardziej palącej kwestii jaką są Chiny. W powyżej omówionym kontekście należy uznać, ze Korea Południowa miała zbyt wysokie oczekiwania, aby ocenić szczyt jako pełen sukces.

ul. Franciszkańska 1/5 (pok. 205)
91-431, Łódź
tel. 42 665 54 82
OSA@uni.lodz.pl

Funduszepleu
Projekt Multiportalu UŁ współfinansowany z funduszy Unii Europejskiej w ramach konkursu NCBR