„Polityczne tańce” wokół likwidacji ministerstw

Lider opozycyjnej Partii Siła Narodu (PPP) Lee Jun-seok sugerując likwidację dwóch ministerstw, które „nie spełniają już swoich funkcji”: Ministerstwo ds. Zjednoczenia oraz Ministerstwo Równości Płci i Rodziny zaskoczył tak opinię publiczną, jak i partyjnych kolegów. Propozycja szybko wywołała dyskusję i zyskała poparcie jednej z kluczowych grup wyborczych w kontekście nadchodzących wyborów prezydenckich, czyli młodych mężczyzn.

Joanna Beczkowska

Propozycja likwidacji ministerstw spotkała się początkowo z krytyką – również w szeregach opozycyjnej partii. Lee Jun-seokowi zarzucono przede wszystkim podejmowanie decyzji bez uprzednich konsultacji partyjnych. Sam pomysł został jednak „przejęty” przez polityków PPP, którzy zamierzają startować w partyjnych wyborach kandydata do wyborów prezydenckich. Yoo Seong-min oświadczył, że nie ma powodu utrzymywać Ministerstwo Równości Płci i Rodziny, skoro połowa społeczeństwa to kobiety – i ich sprawami „już zajmują się inne ministerstwa”. W miejsce ministerstwa Yoo Seong-min obiecał powołać specjalną prezydencką komisję, która miałaby „efektywnie stać na straży ochrony praw kobiet”. Co więcej, poseł zaproponował, aby niewykorzystany budżet ministerstwa – w wypadku jego likwidacji – przekazać na programy wsparcia dla osób kończących obowiązkową służbę wojskową. Ha Tae-keung przyjął podobną narrację w swojej kampanii, oświadczając, Ministerstwo Równości Płci i Rodziny „w rzeczywistości jedynie zaogniało spory” swoją polityką. Warto zauważyć, że utworzone w 2001 roku z inicjatywy prezydenta Kim Dae-junga (twórcy Słonecznej Polityki wobec KRLD) Ministerstwo spotykało się już z krytyką części konserwatywnych wyborców.

W przypadku Ministerstwa ds. Zjednoczenia lider PPP podważył zasadność istnienia oddzielnej jednostki, której kompetencje powinny należeć do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Następnie oskarżył Ministerstwo o nieodpowiednie kierowanie relacjami międzykoreańskimi, w tym brak znaczącej reakcji na wysadzenie biura łącznikowego w Kaesong w 2020 roku. Organ do kierowania wszystkimi sprawami związanymi ze zjednoczeniem został powołany w 1969 roku jak Rada ds. Narodowego Zjednoczenia, a następnie w 1998 roku przekształcony w Ministerstwo ds. Zjednoczenia. Podstawową rolą ministerstwa jest promowanie współpracy międzykoreańskiej.

Wskazanie tych dwóch konkretnych ministerstw do likwidacji powinno być odebrane przede wszystkim jako zagranie polityczne. W tym kontekście warto spojrzeć na wyniki wyborów uzupełniających, które odbyły się w kwietniu tego roku: opozycyjni kandydaci na burmistrzów Seulu i Busan wygrali ze znaczną przewagą nad reprezentantami Partii Demokratycznej. Analiza danych wyborczych wskazała zaskakujące wyniki: ponad 70% mężczyzn w wieku 18-29 lat głosowało na PPP. Poparcie kobiet dla obu partii było wyrównane. Wyniki te są bardzo niepokojące dla Partii Demokratycznej: młodzi wyborcy do tej pory wspierali raczej partie liberalne niż konserwatywne – i ten elektorat właśnie odpływa na rzecz opozycji. Jest to związane przede wszystkim z rosnącym niezadowoleniem: impeachment Park Geun-hye odbył się po serii protestów, w które najbardziej zaangażowani byli młodzi ludzie; dali oni „czerwoną kartkę” konserwatystom i zaufali zapewnieniom Moon Jae-ina o radykalnych zmianach. Mimo to po czterech latach nadal wybuchają skandale związane z przywilejami dla elit. Do tego znacznie wzrosły ceny mieszkań, a pandemia COVID-19 uderzyła w koreańską gospodarkę – w rezultacie czego przede wszystkim młodzi borykają się z bezrobociem. Partia Siła Narodu pod przewodnictwem najmłodszego w historii koreańskiej polityki lidera Lee Jun-seoka z tego młodego, niezadowolonego elektoratu „wzięła na celownik” mężczyzn. I to konkretną grupę: przeciwników feminizmu.

W ostatnich latach w Korei Południowej można zaobserwować narastający konflikt na tle płci i tradycyjnych ról społecznych, związanych chociażby z ruchem #MeToo. W odpowiedzi na coraz intensywniejsze przejawy feminizmu chociażby w mediach, pojawił się ruch przeciwny: mężczyzn uważających, że przywileje dla kobiet sprawiają, że to oni znajdują się na gorszej pozycji społecznej. Biorąc pod uwagę ten społeczny konflikt, coraz częstsze odwoływanie się przez konserwatystów do retoryki antyfeministycznej (sam Lee Ju-seok nazwał feminizm „toksycznym”) propozycja likwidacji Ministerstwa Równości Płci i Rodziny wydaje się czysto populistyczna.

Podobnie rysuje się sprawa Ministerstwa ds. Zjednoczenia. W tym przypadku PPP może odwoływać się do tradycyjnych wyborców: osób powyżej 60. roku życia, przeciwnych Korei Północnej. Jednak i w tej kwestii warto zwrócić uwagę na młodych: obecne pokolenie osób urodzonych w latach 90. nie wykazuje już takiego poparcia dla zjednoczenia; to ludzie, dla których liczy się przede wszystkim interes gospodarczy, możliwość awansu społecznego dzięki dobrej pracy i wykształceniu. Nie popierają oni zjednoczenia, które może generować koszty. A do tego odwołał się Lee Jun-seok, oświadczając, że Ministerstwo ds. Zjednoczenia jedynie „marnuje” pieniądze podatników.

W kampanii prezydenckiej obie strony sceny politycznej muszą liczyć się z młodymi wyborcami, grupą najbardziej niezdecydowaną. Pokazały to wybory uzupełniające, których wynik zaskoczył Partię Demokratyczną, która była pewna swojej pozycji po wyborach parlamentarnych w 2020 roku, kiedy to uzyskała dominację w Zgromadzeniu Narodowym. Społeczeństwo w Korei Południowej od lat zmaga się z problemem nierówności, a polityka wspierająca równouprawnienie płci prowadzona jest intensywnie zaledwie od dwóch dekad. Obecnie możemy zaobserwować coraz bardziej spolaryzowaną debatę publiczną, w której brakuje jednak poważnej dyskusji na temat wyrównywania szans społecznych (nie tylko kobiet, ale także ubogich czy mniejszości). To nie kwestie relacji z Koreą Północną, ale właśnie problemy społeczne mogą stać się najważniejszymi elementami kampanii wyborczych.