Pierwszą ofiarą COVID-19 na froncie dyplomatycznym padły długotrwałe zabiegi zmierzające do odbudowy konstruktywnych relacji z Chinami. W związku z rozprzestrzenianiem się epidemii w Chinach w lutym odwołano wizytę Xi Jinpinga w Japonii, która miała być ostatecznym dowodem zbliżenia. Po tym wydarzeniu w administracji premiera Abe Shinzō można było zaobserwować wyraźny spadek zainteresowania dalszym zbliżeniem w relacjach z Pekinem, a temat potencjalnej wizyty przewodniczącego Xi, zyskał wielu przeciwników w rządzącej Partii Liberalno-Demokratycznej. Premier Abe nie mogąc w krótkiej perspektywie liczyć na sukces dyplomatyczny, postanowił odłożyć projekt wizyty na dalszy plan. Jednocześnie do głosu doszły grupy antychińskich polityków wewnątrz PLD, krytykujący politykę Pekinu w Hongkongu.
W następnych miesiącach japoński rząd wielokrotnie wykorzystywał pandemię do wyrażenia antychińskich nastrojów. W kwietniu premier Abe opowiedział się za budową gospodarki mniej zależnej od współpracy z Chinami. W tym celu rząd pod osłoną wsparcia dla przedsiębiorców uruchomił subsydia, wspierające proces przenoszenia produkcji do innych państw Azji Południowo-Wschodniej. Japonia wielokrotnie wspierała włączenie Tajwanu do obrad WHO. Premier Abe wskazywał również na Chiny jako źródło rozprzestrzeniania się COVID-19. Po objęciu urzędu premiera przez Sugę Yoshihide również możemy zauważyć wyraźne napięcia w relacjach dwustronnych. Nowy szef rządu podobnie jak jego poprzednik promuje inicjatywę Wolnego Indopacyfiku, wyraźnie krytykując działania Pekinu na Morzu Południowochińskim. Na początku października w Tokio zorganizowano pierwszy od wybuchu pandemii szczyt bezpieczeństwa QUAD, w którym udział wzięli szefowie dyplomacji Japonii, Stanów Zjednoczonych, Australii i Indii. Szczyt, który miał wyraźnie charakter antychiński, został określony przez władze w Pekinie jako próba budowania azjatyckiej wersji NATO. W tym kontekście uwagę zwracają wizyty premiera Japonii w Wietnamie i Indonezji, które została głośno skrytykowane przez chińskie MSZ. Pomimo wielu punktów zapalnych, nie można nie zauważyć, że wieloletnie działania administracji Abe Shinzō doprowadziły do normalizacji stosunków z Pekinem, czego dowodem może być wzrost wymiany handlowej i inwestycji dwustronnych.
Warto również zwrócić uwagę na politykę Japonii wobec Stanów Zjednoczonych, która opierała się na stosunkowo dobrych relacjach premiera Abe z prezydentem Donaldem Trumpem oraz coraz większych zakupach uzbrojenia i gazu przez japoński rząd. Na początku roku japoński premier próbował odgrywać rolę mediatora w konflikcie Stanów Zjednoczonych z Iranem. W styczniu Abe Shinzō odwiedził Arabię Saudyjską, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Oman. W tym samym miesiącu Japonia wysłała pierwszą misję Sił Samoobrony, w celu patrolowania szlaków transportowych w pobliżu Zatoki Omańskiej. Japońska dyplomacja prowadziła bezpośrednie negocjacje z Iranem, które miały skłonić obie strony do zawarcia porozumienia. Niestety starania, które miały zaprezentować Japonię jako wartościowego sojusznika, nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Wygląda na to, że największym wyzwaniem dla nowego premiera Sugi w kontaktach ze Stanami Zjednoczonymi, będzie budowa pozytywnych relacji z nowym prezydentem Joe Bidenem. W działaniach japońskiej dyplomacji można zaobserwować zmianę w deklaracjach, która ma na celu dostosowanie się do planów nowej amerykańskiej administracji. Jedną z najciekawszych zmian, jest szereg deklaracji, zwiastujących powrót Japonii do ambitnej polityki klimatycznej.
Na innych frontach dyplomatycznych również nie można znaleźć przełomowych wydarzeń. W roku 2020 doszło do niemal całkowitego zawieszenia dialogu terytorialnego z Rosją. Pomimo wznowienia rozmów jedynym ciekawym komunikatem była propozycja odłożenia kwestii jurysdykcji terytorialnej w rozmowach dotyczących podpisania traktatu pokojowego, co naturalnie spotkało się ze sprzeciwem Japonii. Wygląda na to, że japońska dyplomacja straciła nadzieję na odzyskanie części spornych terytoriów. W dłuższej perspektywie może to również doprowadzić do ograniczenia japońskich inwestycji na Syberii. W ubiegłym roku nie udało się również poprawić relacji z Koreą Południową, których stan przed pandemią można było określić jako opłakany. Władze w Tokio i Seulu podjęły próby złagodzenia kryzysu handlowego, lecz zamknięcie granic wyraźnie ograniczyło częstotliwość i skuteczność prowadzonych rozmów. Ponadto decyzje o wprowadzeniu ograniczeń wizowych dla części mieszkańców Korei Południowej w początkowej fazie epidemii doprowadziły do kolejnych oskarżeń. Sytuacji nie pomógł również trwający spór na forum Światowej Organizacji Handlu.
Reasumując, rok 2020 nie okazał się przełomowym w japońskiej polityce zagranicznej a dyplomacja japońska nie odnotowała osiągnąć w wielu priorytetowych obszarach, takich jak postęp w negocjacjach z Rosją czy poprawa relacji z Pekinem i Seulem. Największym ciosem wizerunkowym okazało się jednak odwołanie Igrzysk Olimpijskich w Tokio, które miały być ukoronowaniem rekordowo długiej kadencji. Jeśli chodzi o przyszłe działania Sugi Yoshihide, to oprócz kontynuacji najważniejszych kierunków dyplomatycznych wyznaczonych przez premiera Abe, nie powinniśmy się spodziewać przełomu. Jednym z głównych zarzutów stawianych Sudze przed objęciem urzędu premiera był brak doświadczenia w polityce zagranicznej. Nie wygląda na to, żeby nadchodzące miesiące miały przynieść premierowi wiele okazji do nadrobienia zaległości. Administracja Sugi jest bardzo zaabsorbowana polityką wewnętrzną oraz walką z kolejną falą zakażeń COVID-19. Dotychczasowe działania rządu doprowadziły do szybkiego spadku popularności rządu, co może przekreślić szanse Sugi na sukces w nadchodzących wyborach parlamentarnych.
