Europejskie tournée Li Huia w sprawie Ukrainy

Bartosz Kowalski

05.06.2023

Zgodnie z zapowiedzią złożoną przez przewodniczącego ChRL Xi Jinpinga w czasie kwietniowej rozmowy z prezydentem Wołodymerem Zełeńskim, w połowie w maja do Europy przybył specjalny wysłannik chińskiego rządu ds. euroazjatyckich Li Hui. Ten doświadczony chiński dyplomata (m.in. były ambasador w Rosji)  odwiedził kolejno Kijów, Warszawę, Paryż, Berlin, Brukselę oraz Moskwę.

Oficjalne informacje z wizyty wskazują, że rozmowy prowadzone przez Li Huia nie przyniosły rezultatów, a komunikaty publikowane przez chińskie MSZ ograniczały się do powtarzania –  standardowych dla chińskiej dyplomacji – formuł nt. „kryzysu ukraińskiego” i wezwań do pokoju. Co więcej, treść tych komunikatów znacząco różni się od informacji przedstawionych przez gospodarzy kolejnych spotkań. Dla przykładu, według strony chińskiej Li Hui spotkał się w Kijowie z prezydentem Zełeńskim, natomiast strona ukraińska w ogóle nie odnotowała, że takie spotkanie miało miejsce. Poinformowano jedynie o rozmowach Li z szefem gabinetu Andrijem Jermakiem i ministrem spraw zagranicznych Dmytro Kułebą oraz szeregiem innych przedstawicieli władz w Kijowie, którzy przekazali chińskiemu wysłannikowi szczegóły ukraińskiego 10-punktowego planu pokojowego i dane na temat zbrodni wojennych popełnianych przez Rosję (co z kolei przemilczano w komunikacie chińskiego MSZ).

Wypowiedzi władz ukraińskich wskazują wyraźnie, że Pekin nie jest traktowany jako strona neutralna w tym konflikcie: Andrij Jermak powiedział Li Huiowi, że Ukraina jest ,,zainteresowana zaangażowaniem Chin w realizację ukraińskiej formuły pokojowej”, a minister Kułeba przekazał chińskiemu dyplomacie, że ,,Ukraina nie akceptuje żadnych propozycji, które wiązałyby się z utratą terytoriów lub zamrożeniem konfliktu”. Co więcej, według dziennika „Wall Street Journal” Li Hui miał namawiać władze Ukrainy do natychmiastowego wstrzymania ognia i uznania okupowanych terytoriów Ukrainy za rosyjskie, a więc zgodnie z interesem Kremla. Doniesieniom amerykańskiego dziennika zaprzeczył jednak minister Kułeba.

Równie sprzeczne są wersje przedstawione po rozmowie Li Huia z wiceministrem Wojciechem Gerwelem w Warszawie. W komunikacie chińskim wskazano na ważną rolę Polski w sprawach regionalnych i chęć utrzymywania z Polską komunikacji ,,w sprawie politycznego uregulowania kryzysu ukraińskiego i wspierania budowy zrównoważonej, skutecznej i trwałej architektury bezpieczeństwa europejskiego oraz zapewnienia trwałych gwarancji pokoju w Europie”. Co więcej, minister Gerwel miał podkreślić przywiązanie Polski do „zasady jednych Chin” i wyrazić niemal pełną akceptację dla konstruktywnego zaangażowania Chin na rzecz osiągnięcia pokoju w Ukrainie. Natomiast diametralnie odmienny obraz rozmowy przedstawiło polskie MSZ, które określiwszy za pozytywne podjęcie przez Pekin dialogu z Kijowem, wskazało wyraźnie, że zrównywanie ofiary z agresorem jest nieakceptowalne. Ponadto, Polska wyraziła stanowcze poparcie dla ukraińskich propozycji pokojowych i wezwała Chiny – jako członka Rady Bezpieczeństwa ONZ i naczelnego orędownika pięciu zasad pokojowego współistnienia –  do potępienia agresji rosyjskiej i powściągnięcia działań Moskwy.

Cztery dni później, 23 maja, Li Hui przybył do Paryża, gdzie został przyjęty przez dyrektora generalnego ds. politycznych i bezpieczeństwa w MSZ Frédérica Mondoloniego. Strona francuska pozytywnie oceniła wznowienie dialogu między Pekinem i Ukrainą, zaznaczając przy tym wyraźnie, że to Rosja ponosi pełną odpowiedzialność za wybuch i prowadzenie wojny; podkreślono również prawo Ukrainy do działań w samoobronie oraz determinację ,,Francji i UE, aby długofalowo wspierać Ukrainę w każdym zakresie”. Z kolei w informacji chińskiego MSZ zadeklarowano, że określone przez Xi Jinpinga „cztery powinności” w sprawie rozwiązania „kryzysu ukraińskiego” są podstawą stanowiska Chin w kwestii konfliktu. Wyeksponowano również wsparcie Pekinu dla „wzmacniania europejskiej autonomii strategicznej i budowy zrównoważonej, efektywnej i trwałej architektury bezpieczeństwa europejskiego” oraz to, że Francja ma pozytywnie oceniać konstruktywne zaangażowanie Chin na rzecz zawieszenia broni.

Z kolei 25 maja specjalny wysłannik chińskiego rządu został przyjęty w Niemczech przez sekretarza stanu Andreasa Michaelisa. Jednak niemieckie MSZ nie opublikowało komunikatu po spotkaniu – w przeciwieństwie do strony chińskiej, która ponownie podkreśliła uznanie państwa europejskiego dla wysiłków Pekinu na rzecz zaprowadzenia pokoju.

Po wizycie w Berlinie, Li Hui udał się do Brukseli, gdzie w towarzystwie chińskiego ambasadora przy Unii Europejskiej Fu Conga rozmawiał z zastępcą sekretarza generalnego Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych Enrique Morą. Stanowisko przedstawione przez Morę było co do zasady tożsame z tym, co specjalny wysłannik rządu chińskiego usłyszał kilka dni wcześniej we Francji. Z kolei Li Hui, podobnie jak w Paryżu, odwołał się do „czterech powinności” Xi Jinpinga i zadeklarował wsparcie Chin dla wzmacniania autonomii strategicznej przez państwa europejskie.

Dzień przed przyjazdem Li Huia do Brukseli, Fu Cong udzielił obszernego wywiadu magazynowi „New Statesman”, w którym zaznaczył, że nie należy oczekiwać pełnej zbieżności chińskiego i europejskiego stanowiska w sprawie Ukrainy, ponieważ obie strony dzielą różnice interesów. Ponadto, stwierdziwszy, że Chiny – rzekomo od początku wojny – prowadzą dialog zarówno z Ukrainą, jak i Rosją, Fu Cong powiedział, że Chiny opowiadają się za natychmiastowym zawieszeniem broni i zawarciem pokoju, który będzie „uwzględniał uzasadnione interesy każdej ze stron”. Chiński dyplomata wymówił się również od odpowiedzi dlaczego Pekin nadal nie potępił agresji Rosji na Ukrainę, wskazując, że „potępianie nie jest w stylu chińskiej dyplomacji” i zostawiając ocenę tego, kto wzniecił konflikt ocenie historyków.

Tournée chińskiego dyplomaty zakończyło się 26 maja w Moskwie, gdzie Li Hui spotkał się z ministrem spraw zagranicznych Sergiejiem Ławrowem i wiceministrami Andriejem Rudenką  i Michaiłem Galuzinem (byłym ambasadorem w Japonii). W rozmowach obie strony miały nawiązać do marcowej wizyty Xi Jinpinga w Moskwie, znaczenia wdrażania postanowień podjętych przez przywódców obu państw i pogłębiania strategicznego partnerstwa. W odniesieniu do Ukrainy, Li Hui podtrzymał stanowisko Chin wobec rozwiązania kryzysu na Ukrainie na podstawie 12-punktwoych propozycji z lutego br., a strona rosyjska zapewniła, że „będzie nadal dążyć do osiągnięcia porozumienia politycznego i wzmacniać komunikację i koordynację z Chinami”. W przeciwieństwie do szczegółowych relacji z wizyty premiera Miszutina w Chinach, rosyjskie MSZ nie poświęciło konsultacjom z Li Hui dużo uwagi. Poinformowano jedynie o spotkaniu chińskiego wysłannika z wiceministrami Galuzinem i Rudenką, wskazując, Zachód militaryzuje i wykorzystuje Ukrainę do realizacji „antyrosyjskich celów geopolitycznych”, ignorując „fakt łamania przez reżim kijowski międzynarodowego prawa humanitarnego i zobowiązań w zakresie praw i wolności człowieka” (sic).

Po powrocie do Chin, 2 czerwca, w Pekinie odbył się briefing dla przedstawicieli ambasad różnych państw, na którym Li Hui zapoznał zagranicznych dyplomatów z przebiegiem misji w Europie, która zdaniem Li miała przynieść uznanie „wkładu Chin w działania na rzecz pokoju” przez każde z odwiedzonych przezeń państw. W zdawkowej informacji chińskiego MSZ z briefingu znalazła się wypowiedź Li, który ocenił, że „sytuacja kryzysowa w Ukrainie jest wciąż bardzo niepewna”. Choć nie jest to stwierdzenie odkrywcze, to wskazuje, że w opinii Pekinu żadna ze stron konfliktu nie jest obecnie zainteresowana osiągnięciem pokoju przy zachowaniu status quo.

W tym samym dniu Li Hui przedstawił również rezultaty swojej misji dziennikarzom. W czasie godzinnej konferencji prasowej Li powiedział m.in, że szanse, aby Ukraina i Rosja usiadły obecnie do stołu negocjacyjnego są nikłe. Podobnie jak wcześniej Fu Cong, Li Hui unikał również odpowiedzi na pytania o odpowiedzialność Rosji za wybuch wojny. Natomiast powoławszy się na informacje zasłyszane od władz i mediów rosyjskich powiedział, że powodem rosyjskiej operacji wojskowej była ochrona ludności w Donbasie.

Wnioski

Dwunastodniowa misja Li Huia w Europie miała na celu zademonstrowanie, że Pekin podjął się realnych, aniżeli tylko retoryczne, działań na rzecz pokoju w Ukrainie. Jednak są to najwyraźniej wysiłki pozorne, ukierunkowane na stworzenie wrażenia, że Chiny są gotowe na zdystansowanie się od Rosji za cenę poprawy relacji z państwami Unii Europejskiej. Wypowiedzi Li Huia i Fu Conga potwierdzają wyraźnie, że Chiny stoją w konflikcie po stronie Rosji, jednocześnie próbując wbić klin w relacje transatlantyckie. Pomimo to dialog podjęty z Kijowem należy ocenić pozytywnie, ponieważ z perspektywy Kremla jest to dowód legitymizowania Ukrainy przez Chiny. (Tymczasem w oficjalnej rosyjskiej narracji Zełenski jest uzurpatorem, reżim polityczny Ukrainy to faszystowska junta, sterowana z Waszyngtonu). Należy przy tym odnotować, że oprócz Ukrainy i Polski (oraz Rosji), Li Hui został podjęty przez urzędników stosunkowo niskiej rangi, co samo w sobie stanowi czytelny sygnał dyplomatyczny wobec Chin.

Na podstawie medialnych przecieków i wcześniejszych wypowiedzi władz chińskich (w tym pozytywnego ustosunkowania się do „planu pokojowego” prezydenta Luli), można odnieść wrażenie, że Chiny starają się obecnie skłonić Ukrainę (bezpośrednio i poprzez jej zachodnich sojuszników) do rozejmu, za cenę uznania legalności rosyjskiej aneksji Krymu i terytoriów okupowanych po 2014 roku. Jednocześnie Chiny zdają sobie sprawę, że w obecnym stadium konfliktu, gdy Rosja prowadzi wojnę na wyniszczenie, a Ukraina dąży do przywrócenia suwerenności nad swoim terytorium w granicach z 1991 roku, szanse na konstruktywne negocjacje są niewielkie.

Jeśli chodzi o stanowisko Ukrainy i jej europejskich sojuszników ws. chińskich działań na rzecz pokoju, oficjalne komunikaty wskazują na daleko posuniętą zbieżność lub wręcz wzajemną koordynację polityk. Na uwagę zasługuje również fakt, że zarówno UE, jak i poszczególne państwo – z wyjątkiem Niemiec – opublikowały własne komunikaty po rozmowach z Li Huiem, tym samym odbierając Chinom możliwość narzucenia własnej narracji w tej sprawie. To praktyka, która powinna na stałe wejść do repertuaru dyplomacji europejskiej.