17.12.2025
Dynamiczna ekspansja Korei Południowej na europejskie rynki obronne i energetyczne była przez lata przedstawiana jako przykład skutecznego łączenia konkurencyjnych technologii z elastycznym modelem współpracy. Jednak najnowsze decyzje państw europejskich – w tym Polski – pokazują, że dotychczasowe przewagi Seulu przestają być wystarczające w środowisku zdominowanym przez czynniki geopolityczne, presję „Buy European” oraz rosnącą integrację bezpieczeństwa transatlantyckiego. Koreańskie analizy reagują na te zmiany z wyraźnym niepokojem, wskazując zarówno na bariery strukturalne, jak i na nowe ograniczenia technologiczne oraz polityczne. Czy oznacza to, że model koreańskiej ekspansji w Europie dotarł do swoich granic – i jakie konsekwencje ma to dla przyszłych relacji z Polską?
W listopadzie w Korei Południowej szeroko komentowano decyzję polskiego rządu o wyborze szwedzkiego Saab jako dostawcy nowych okrętów podwodnych w programie Orka, co oznacza porażkę koreańskiej oferty Hanwha Ocean. Seul proponował Polsce 3600-tonowy okręt KSS-III Batch II wraz z bezpłatnym przekazaniem wycofywanego w 2025 r. okrętu Jang Bogo jako rozwiązania pomostowego, jednak oferta nie została wybrana.
Koreańskie media i eksperci oceniają, że wynik przetargu odzwierciedla zmianę globalnych trendów w zakupach uzbrojenia – od konkurencji cenowo-technicznej w stronę „optymalizacji pod warunki operacyjne i geopolityczne kraju docelowego”. Podkreślano, że Polska, operująca na płytkim i złożonym geograficznie Bałtyku, preferowała mniejsze jednostki wyspecjalizowane w działaniach na ograniczonym akwenie, a Saab wykorzystał wieloletnie doświadczenie w projektowaniu okrętów właśnie pod takie warunki.
W analizach zwrócono również uwagę na rosnące znaczenie czynników politycznych. W warunkach wojny Rosji z Ukrainą państwa UE i NATO coraz częściej traktują zakupy zbrojeniowe jako narzędzie wzmacniania współpracy wewnątrz europejskiej, co sprzyja wyborom zgodnym z zasadą „Buy European”. Eksperci wskazują, że w Polsce obecne były także obawy przed nadmiernym uzależnieniem od koreańskich dostaw, które w ostatnich latach dominowały w zakupach sprzętu lądowego.
W mediach koreańskich pojawiły się także obawy dotyczące możliwości szerszego wejścia na europejski rynek elektrowni atomowych. Odnotowano, że amerykański Westinghouse – po styczniowym porozumieniu z Seulem kończącym wieloletni spór o prawa własności intelektualnej – samodzielnie umacnia swoją pozycję w polskim programie budowy pierwszej elektrowni jądrowej. Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ) podpisały z konsorcjum Westinghouse-Bechtel Umowę Pomostową EDA (Engineering Development Agreement). Konsorcjum prowadzi już prace przygotowawcze, a Korea Hydro & Nuclear Power (KHNP) – mimo wcześniejszych spekulacji o możliwej współpracy z Westinghouse jako „Team Korea” (konsorcjum koreańskich firm) – nie ma w projekcie udziału. W ocenie południowokoreańskich analiz branżowych Westinghouse, pozbawiony własnych dużych zdolności wykonawczych w budowie elektrowni potrzebuje parterów do terminowej realizacji projektu. Jednak wbrew koreańskim oczekiwaniom, postawiono na partnerów amerykańskich.
W przypadku Polski analizowana jest również rola czynników geopolitycznych, podobnie jak w przypadku programu „Orka”. Z uwagi na bliskość Ukrainy i priorytet bezpieczeństwa energetyczno-wojskowego Warszawy, amerykańskie technologie atomowe postrzegane są jako element poszerzonej współpracy strategicznej z USA. W tym kontekście drugie polskie postępowanie jądrowe również ma być prowadzone z wykluczeniem KHNP, co firma oficjalnie potwierdza, zaprzeczając doniesieniom o otrzymaniu zaproszenia do rozmów.
Zgodnie z warunkami ugody z Westinghouse, KHNP i KEPCO obowiązują ograniczenia dotyczące działalności przetargowej w Unii Europejskiej, Ameryce Północnej i Ukrainie. Przekłada się to na stopniowe wycofywanie się koreańskiego sektora energetycznego z rynków UE – KHNP zrezygnowała m.in. z aktywności w Szwecji, Słowenii i Holandii, utrzymując jedynie projekt w Czechach jako jedyny europejski kierunek.
W interpretacjach koreańskich ekspertów dominują dwa wnioski. Po pierwsze, europejski rynek energetyki jądrowej w coraz większym stopniu jest powiązany z układem bezpieczeństwa transatlantyckiego, co wzmacnia preferencje dla rozwiązań amerykańskich. Po drugie, Korea – w przeciwieństwie do sektora obronnego odnoszącego sukcesy w Europie Środkowej – w obszarze energetyki jądrowej pozostaje w sytuacji zależności od postawy i decyzji Westinghouse, który nie wykazuje zainteresowania współpracą strukturalną z KHNP. Jednocześnie koreańskie firmy podkreślają, że choć KHNP jest odsunięte od roli głównego wykonawcy, to na polskim rynku mogą pozostać ograniczone możliwości udziału dla dostawców komponentów i wyposażenia, co jednak nie rekompensuje strategicznego wycofania się z europejskich projektów jądrowych.
Napięcia pojawiły się także w relacjach z Polską wokół programu dostaw 48 samolotów FA-50, które Warszawa zamówiła w 2022 r. jako szybkie uzupełnienie potencjału po przekazaniu Ukrainie części posiadanych maszyn. Pierwsze 12 egzemplarzy w podstawowej wersji FA-50GF zostało dostarczonych w wyjątkowo krótkim czasie (1 rok i 3 miesiące), co w analizach koreańskich ekspertów oceniane jest jako czynnik, który ograniczył możliwość pełnego przeszkolenia polskich pilotów i prawidłowego wdrożenia maszyn do służby. Uwagę mediów w Polsce i Korei Południowej przyciągnęły zwłaszcza sytuacje, w których podczas oficjalnych wydarzeń samoloty prowadzili koreańscy piloci, co w Warszawie wywołało spory polityczne i narrację o „niepełnym wdrożeniu” systemu. Równolegle do tych problemów operacyjnych narastają opóźnienia w dostawach kluczowych komponentów do 36 maszyn w docelowej konfiguracji FA-50PL – w tym amerykańskich radarów AESA oraz pocisków AIM-9X i AIM-120. Koreańscy komentatorzy wskazują, że źródłem tych trudności jest zwłoka w procedurach amerykańskich dotyczących zgody eksportowej, a nie kwestie techniczne po stronie KAI. Opóźnienia te – choć niezależne od producenta – pogłębiają napięcia wizerunkowe wokół projektu i tworzą dodatkowe pola nieporozumień między Warszawą, Seulem i Waszyngtonem.
W szerszej perspektywie spór wokół FA-50 postrzegany jest w Seulu jako przykład rosnących napięć związanych z szybkim wzrostem koreańskiego eksportu zbrojeniowego do Europy. Podkreśla się, że wraz z przechodzeniem od sprzedaży sprzętu lądowego do bardziej złożonych systemów lotniczych i morskich zwiększa się znaczenie zarządzania różnicami standardów, przepływu technologii oraz zależności od partnerów trzecich – w tym USA. Zdaniem koreańskich ekspertów projekt FA-50 w Polsce może stać się impulsem do dalszej profesjonalizacji obsługi posprzedażowej i pogłębienia formatów koordynacji polityczno-administracyjnej, które w przyszłości mają wzmocnić wiarygodność koreańskich dostaw w Europie.
Podsumowując, analizy koreańskie wskazują, że ekspansja Korei Południowej na europejskich rynkach obronnych i energetycznych napotyka obecnie na rosnące bariery strukturalne – zarówno geopolityczne, jak i systemowe. Polska, będąca dotychczas jednym z kluczowych odbiorców koreańskiego uzbrojenia i aktywnym partnerem w dialogu energetycznym, stała się głównym polem obserwacji tych trudności.
Z przedstawionych analiz wyłaniają się dwa wnioski strukturalne dla Korei Południowej:
- Europejskie rynki obronne i jądrowe coraz silniej integrują się z architekturą bezpieczeństwa transatlantyckiego, co wzmacnia preferencje dla rozwiązań europejskich i amerykańskich.
- Korea, mimo dynamicznych sukcesów w dostawach broni lądowej, musi dostosować modele współpracy politycznej, technologicznej i logistycznej, jeśli chce utrzymać trwałą pozycję w sektorach wymagających głębszej integracji operacyjnej i długoterminowej współpracy.
Oznacza to, że era łatwej ekspansji Korei Południowej w Europie dobiega końca, a przyszłe powodzenie wymaga nie tylko konkurencyjnej oferty technicznej, lecz także zdolności budowania koalicji polityczno-strategicznych na poziomie równym europejskim i transatlantyckim graczom.
